Żółto-biało-niebiescy przystępowali do sobotniej konfrontacji jako zdecydowani faworyci. Ekipa z Warszawy zaczęła bowiem drugą część od rozgrywek od dwóch porażek i remisu, a na Arenę Lublin przyjechała, zajmując jedno z miejsc w strefie spadkowej. Dość nieoczekiwanie jako pierwsi w ofensywie pokazali się goście. Już w 180. sekundzie spotkania "Czarne koszule" najpierw przeprowadziły kontrę, w której piłka nie znalazła adresata w polu karnym, zaś chwilę później Kacper Rosa z problemami odbił uderzenie rywali z dystansu. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy stołeczny zespół ograniczał się do obrony, a lublinianie budowali cierpliwie kolejne ataki. W 23. minucie miejscowi otworzyli wynik za sprawą dwóch zawodników, którzy po raz pierwszy w trakcie trwającej rundy wystąpili w wyjściowej jedenastce. Zastępujący pauzującego za kartki Krystiana Palacza lewy obrońca Filip Luberecki dośrodkował na głowę sprowadzonego zimą Samuela Mraza, a ten pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. Co ciekawe, słowacki napastnik również znalazł się w podstawowym składzie w miejsce gracza, który nie mógł pojawić się na murawie ze względu na nadmiar kartek, czyli Kacpra Śpiewaka.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice na meczu Motoru z Polonią (ZDJĘCIA)
Więcej goli do przerwy nie padło, a mecz był kontynuowany bez zawrotnego tempa. "Motorowcy" kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń i bez problemów "dowieźli" rezultat do gwizdka zapraszającego ich do szatni. Zanim to nastąpiło, murawę na noszach opuścił Mbaye Jacques Ndiaye, który doznał kontuzji.
Po zmianie stron prowadzenie żółto-biało-niebieskich utrzymywało się do 76. minuty. Wówczas Polonia wyrównała za sprawą rzutu karnego wykonanego przez Szymona Kobusińskiego. "Jedenastkę" podyktowano po popełnionym przez Kamila Kruka faulu w polu karnym. Co ciekawe nieco wcześniej arbiter Patryk Gryckiewicz z Torunia analizował wraz z sędziami VAR czy karny należał się gospodarzom po zagraniu ręką jednego z przyjezdnych.
CZYTAJ TAKŻE: Trener Motoru z nową umową? "Jesteśmy po słowie"
Pomimo naporu Motoru w ostatnim kwadransie, bramka na 1:1 zapewniła warszawianom punkt na Arenie Lublin. W doliczonym czasie gry doszło do kuriozalnej sytuacji. Golkiper gości Jakub Lemanowicz zagrał piłkę ręką tuż przed własnym polem karnym, prowokując rzut wolny z dogodnej pozycji dla Motoru. 24-letni bramkarz odkupił jednak swoje winy, powstrzymując kąśliwe uderzenie ze stałego fragmentu gry Piotra Ceglarza.
W następnej kolejce lubelski zespół zmierzy się na wyjeździe ze Stalą Rzeszów. Początek rywalizacji na Podkarpaciu zaplanowano w sobotę, 16 marca o godzinie 17:30.
Motor Lublin - Polonia Warszawa 1:1 (1:0)
Bramki: Mraz 23 - Kobusiński 76 (z rzutu karnego)
Motor: Rosa – Stolarski (82 Wójcik), Najemski (46 Rudol), Kruk, Luberecki, Scalet (90 Gąsior), Wolski, Ceglarz, M. Król, Ndiaye (46 Rybicki), Mraz (70 Wełniak)
Polonia: Lemanowicz – Grudniewski, Pleśnierowicz (26 Kowalski-Haberek), Majsterek, Zawistowski (46 Fadecki), Ochrończuk (12 Piątek), Koton, Biedrzycki, Kluska (71 Bajdur), Michalski (71 Auzmendi), Kobusiński
Żółte kartki: Ceglarz, Mraz, Kruk, Luberecki - trener Rafał Smalec
Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń)
Widzów: 6871
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.