Rudol zagrał w obecnym sezonie Fortuna I ligi w siedmiu spotkaniach. Zawodnik mający na swoim koncie 130 meczów na poziomie Ekstraklasy rozpoczął rozgrywki jako piłkarz wyjściowego składu, ale po trzech kolejkach wylądował na ławce rezerwowych. Do pierwszej jedenastki powrócił w miniony weekend w starciu przeciwko Wiśle Kraków. Obrońca pochodzący z Koszalina popełnił w tej konfrontacji dwa błędy, które przyczyniły się do utraty bramek. Teraz popularny "Rudi" będzie musiał zapracować na kolejną szansę w rezerwach.
CZYTAJ TAKŻE: Motor odpadł z Pucharu Polski (ZDJĘCIA)
W podobnej sytuacji jest 22-letni Zbiciak. Wychowanek Motoru zanotował w trwającym sezonie cztery spotkania ligowe i jeden pucharowy w pierwszym zespole. Po raz ostatni pojawił się na murawie w przegranej 0:1 rywalizacji derbowej z Górnikiem Łęczna. Od tamtej pory nie znalazł się w kadrze meczowej na żadną z następnych pięciu rywalizacji.
– Rudol i Zbiciak trafili do rezerw na czas nieokreślony. To moja decyzja. Postanowiłem nie wybaczać pewnych błędów, bo za dużo nas to kosztuje – stwierdził trener Feio na konferencji prasowej po przegranej z Puszczą Niepołomice. Co ciekawe, po raz pierwszy za kadencji Portugalczyka w Motorze piłkarze regularnie grający w pierwszym zespole zostali zesłani na jego zaplecze.
W obliczu tych roszad okazję do debiutu w żółto-biało-niebieskich barwach otrzymał Patryk Romanowski. 19-latek ściągnięty do klubu w styczniu rozegrał swój pierwszy mecz o stawkę w miniony weekend, wchodząc z ławki rezerwowych podczas drugiej połowy starcia z Wisłą Kraków. Ten scenariusz powtórzył się w środowej konfrontacji pucharowej. – Po to w drużynie ma się różnych piłkarzy, żeby trudny moment dla jednego był szansą dla innych. Nie raz jest to okazja dla młodego, co pokazuje przykład Patryka Romanowskiego, który po raz kolejny wystąpił i zebrał pozytywne recenzje. Być może rośnie nam bardzo dobry lewonożny, szybki, techniczny stoper. Zobaczymy. Patryk bardzo dużo pracuje, żeby się rozwijać i bardzo w niego wierzę – powiedział Goncalo Feio.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice na meczu Motoru z Puszczą Niepołomice (ZDJĘCIA)
"Motorowcy" nie notują ostatnio dobrej serii i przegrali trzy spotkania z rzędu. Już w najbliższy piątek zmierzą się w Gdyni z tamtejszą Arką w kolejnym meczu ligowym. Szkoleniowiec lubelskiej drużyny zachowuje spokój i zapewnia, że jego podopiecznych stać na przerwanie złej passy w Trójmieście. – Po końcowym gwizdku z Puszczą Niepołomice w szatni podziękowałem moim piłkarzom za to, jak wykonali plan, jak potrafili zdominować zespół z Ekstraklasy, stworzyć więcej sytuacji bramkowych, szczególnie w drugiej połowie. Powiedziałem też, że to nie będzie już tak, że będę co mecz przychodził i mówił, że byliśmy lepsi, ale nie wygraliśmy. Będziemy, tak jak po seriach zwycięstw analizować mecze, żeby szukać, w czym możemy być lepsi. Nie szukamy wymówki, nie jestem człowiekiem, który wierzy w szczęście albo nieszczęście. Po raz pierwszy w okresie mojej pracy w Motorze dostaliśmy w walce parę mocniejszych ciosów. Wszyscy wiemy, że każdy dobry zawodnik musi się po tym podnieść i walczyć dalej, więc tak będziemy robić – przyznał 33-latek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.