reklama
reklama

Julia Szeremeta (PACO Lublin): Moim celem jest medal Igrzysk Olimpijskich. W Paryżu stawiam wszystko na jedną kartę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: DSM

Julia Szeremeta (PACO Lublin): Moim celem jest medal Igrzysk Olimpijskich. W Paryżu stawiam wszystko na jedną kartę - Zdjęcie główne

- W czasie treningu wyczekiwałam tylko, kiedy trener odwróci ode mnie uwagę, żeby choć przez chwilę pościemniać. Jak trener kazał zrobić dziesięć pompek, to ja robiłam sześć. To się zmieniło. Teraz gdy trener każe zrobić dziesięć pompek, ja robię dwanaście - mówi Julia Szeremeta, pięściarka PACO Lublin, która powalczy o medal Igrzysk Olimpijskich w Paryżu | foto DSM

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport - Chcę przywieźć do Polski pierwszy medal olimpijski w boksie kobiet. Zresztą w ogóle w boksie ostatni medal Polak zdobył 32 lata temu. Trzeba to zmienić. Chcę zapisać się w historii - mówi w rozmowie ze "Wspólnotą" Julia Szeremeta, pięściarka PACO Lublin.
reklama

BAJERKA, ZERO STRESU I TRYB LENIUSZKA

Jak opiszesz emocje, które towarzyszą Ci tuż przed wyjściem do ringu?

Wchodzę do ringu z przeświadczeniem, że to jest mój świat. Że ja to lubię robić. Że chcę się pokazać z jak najlepszej strony. Podczas kwalifikacji olimpijskich we Włoszech do samego końca przed wyjściem do ringu w zespole naszej kadry narodowej była zabawa, śpiewanie, “bajerka”. Z szatni do hali sportowej, idąc przez korytarz, szliśmy przy głośnej muzyce. Trenerzy nieśli głośnik, były śpiewy, turniejowi wolontariusze bawili się razem z nami. Zawodniczki z innych krajów były zdezorientowane, w ogóle nie wiedziały, o co chodzi. Bo one były zestresowane, a u nas dobry humorek.

Co leciało z głośników?

Na początek disco polo, taki taneczny nastrój. A później już kawałki motywacyjne. Trenerzy puszczali mi zapętlone: “Plaster” rapera Szpaku, “Colloseum” (Kizo ft. Kabe, ReTo, Gruby Mielzky, Borixon - przyp. red.) czy “Cztery korony” (Paluch, Białas, Żabson, Sitek, Kasta - przyp. red.).

Czujesz strach przed walkami?

Nie, w ogóle.

Jak to jest możliwe, że się nie stresujesz?

Nie wiem, z czego to wynika. Wiele osób się dziwi, jak to jest. Wchodzę między liny na kompletnym luzie. Może to dlatego, że trenuję od małego, gdy zaczęłam z karate? Być może chodzi o doświadczenie, które już nabyłam. Ale z drugiej strony zawodniczki w kadrze Polski są ode mnie znacznie bardziej doświadczone i się stresują. A ja nie. 

Potrzebujesz motywacji przed walką?

Nie. Wystarczy motywacja od trenera kadry Polski Tomasza Dylaka, który powie mi kilka słów przed pojedynkiem. Nie będę cytować, co mi wtedy mówi. Ale mogę powiedzieć, że są to słowa podbudowujące.

Nie ma u Ciebie negatywnych emocji już w ringu? Nawet, gdy przeciwniczka trafi Cię w głowę?

Jak dostanę, to staram się nic sobie z tego nie robić.

Na mojej twarzy zawsze pojawia się wtedy uśmieszek, żeby jeszcze wkurzyć rywalkę i pokazać, że nic mi tym ciosem nie zrobiła. Walczę z chłodną głową. Staram się szybko uspokoić w ringu, nawet jak przeciwniczka sfauluje. Z raz czy dwa nastawiłam się tak, że muszę wygrać przed czasem, że muszę “urwać głowę” rywalce. To zawsze kończy się źle.

Byłam niezadowolona z takich walk, bo polowałam na jeden mocny cios, byłam spięta.

Czego najbardziej nie lubisz w treningu bokserskim?

Monotonności. W kadrze Polski treningi są bardzo ciekawe. Nie tylko boks, boks i boks. Zajęcia są urozmaicane: siłownia, bieganie, trening na refleks, ćwiczenia z piłkami lekarskimi. Nie przepadam za bieganiem. Choć dziewczyny z kadry się ze mnie śmieją, bo najwięcej narzekam na to bieganie, ale ostatecznie zazwyczaj przybiegam jako najszybsza.

Uważasz, że masz talent?

Tak.

A czym jest według Ciebie talent?

Jeszcze jakiś czas temu mówiono o mnie, że jestem leniuchem, ale wygrywam na talencie. Na takiej “czutce” bokserskiej. Według mnie talent oznacza, że uczenie się pewnych elementów boksu przychodzi mi bardzo szybko.

Jak u Ciebie objawiał się wspominany przez Ciebie “tryb leniuszka”?

W czasie treningu wyczekiwałam tylko, kiedy trener odwróci ode mnie uwagę, żeby choć przez chwilę pościemniać. Jak trener kazał zrobić dziesięć pompek, to ja robiłam sześć. To się zmieniło. Teraz, gdy trener każe zrobić dziesięć pompek, ja robię dwanaście.

Startujesz w kategorii 57 kg. Musisz zbijać wagę przed zawodami?

Raczej nie. Zdarza się, że mam o jeden kilogram za dużo. Wystarczy, że nie zjem kolacji i następnego dnia waga się zgadza. Nauczyłam się na swoich błędach. W przeszłości nie odżywiałam się zbyt zdrowo, powiedzmy to sobie szczerze. Teraz jest inaczej. Nie stosuję żadnej określonej diety, po prostu odżywiam się zdrowo, jem lekkostrawne posiłki. Nie muszę sobie specjalnie nic odmawiać. Nie mam też szczególnych słabości, jeśli chodzi o jedzenie. Kiedyś lubiłam zjeść posiłek typu fast food, piłam dużo słodkich napojów. Ale już mnie do tego nie ciągnie.

Jaka jesteś poza ringiem? Zadziorna, waleczna i lubiąca być w centrum uwagi czy może skromna, cicha, kompromisowa?

Jestem uśmiechniętą, raczej spokojną osobą. Można popytać tutaj w klubie (rozmawiamy w PACO Lublin przy ul. Zana - przyp.red.). Na pewno potwierdzą! Czasem tylko, jak mnie ktoś wybije z równowagi, to potrafię pokazać rogi...

Jak znosisz porażki?

Uważam, że są potrzebne do tego, by coś poprawić, zmienić. Ale porażka to nie jest łatwa sprawa, zwłaszcza w ważnym turnieju. Trener Tomasz Dylak zarządził w kadrze Polski: “Macie 24 godziny na popłakanie, później koniec z emocjami”.

Płaczecie?

Czasem są łzy. Szczególnie gdy się wie, że walka była wyrównana, ale sędziowie zdecydowali, że to rywalka wygrała.

BIENIÓW, KONIE I ATENA

Zaczęłaś od karate, ale w końcu Ci się znudziło. W jakich okolicznościach trafiłaś do sali bokserskiej?

Miałam pięć lat, gdy rozpoczęłam swoją przygodę z karate.

To mama wysłała mnie na treningi, bo sama w przeszłości trenowała. Szło mi w tym sporcie bardzo dobrze, startowałam w zawodach. Trenowałam przez siedem lat i ten sport zaczął mnie już trochę nudzić. Na pierwsze treningi bokserskie poszłam po to, by wzmocnić ciosy w karate. Boks mi się jednak bardzo spodobał i przez rok trenowałam jednocześnie boks i karate. W końcu, w wieku 13 lat, postawiłam na boks.

Pierwsze kroki w tej dyscyplinie stawiałam pod okiem Józefa Radziejewicza w klubie II LO Chełm.

Jak trafiłaś do PACO Lublin?

Już wcześniej przyjeżdżałam do tego klubu na treningi przed ważnymi zawodami, żeby potrenować pod okiem trenerki Karoliny Michalczuk i nauczyć się czegoś nowego. Po zakończeniu gimnazjum przeniosłam się do liceum w Lublinie.  Prezes Paco, Andrzej Stachura, to kolega mojego taty, więc naturalnie trafiłam do tego klubu.

Któremu trenerowi zawdzięczasz najwięcej?

Tomaszowi Dylakowi, trenerowi reprezentacji Polski. To od niego dużo się nauczyłam, to dzięki niemu się zmieniłam. Gdy trafiłam do kadry Polski juniorek, prowadził ją właśnie trener Dylak razem z Adamem Spiechą. Później przeszłam do kadry seniorek, którą także objął Tomasz Dylak. Nasza współpraca trwa już pięć lat. Oczywiście, ponadto przez lata ćwiczyłam pod okiem wielu trenerów. Obecnie w PACO Lublin trenuję z Mariuszem Malikiem, ale w klubie bywam w ostatnim czasie po kilka dni w miesiącu. Mam częste wyjazdy na obozy i turnieje, jeżdżę do Gostynia na treningi do Tomasza Dylaka. W czasie trzymiesięcznego okresu przygotowawczego do najważniejszych zawodów w domu mnie praktycznie nie ma w ogóle.

Pochodzisz ze wsi Bieniów w gminie Rejowiec. Wikipedia informuje, że miejscowość liczy 48 mieszkańców. Jak wyglądają Twoje rodzinne strony?

To typowa mała wieś, teren rolniczy. Lasy, staw, hodowla koni w moim rodzinnym gospodarstwie. Tata zajmuje się gospodarstwem, mama prowadzi sklep spożywczy. Mam młodszego brata, obecnie uczy się w Janowie Podlaskim w szkole jeździeckiej. Można powiedzieć, że moje dzieciństwo też było typowo wiejskie. Dużo czasu na świeżym powietrzu, od małego pomagałam przy koniach. Lubiłam to. Zaczęłam jeździć konno w wieku pięciu lat. Konie zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Żałuję, że dawno nie jeździłam konno… I na razie muszę jeszcze poczekać. Nie będę teraz ryzykować kontuzji.

Mama i tata oglądają Twoje walki czy wolą na to nie patrzeć?

Oglądają wszystkie walki. A mama to już przesadza! Ona wie o boksie olimpijskim kobiet więcej ode mnie. Podczas gdy ja nie zagłębiam się w informacje o mojej rywalce, mama zna dokładnie wszystkie wyniki tej pięściarki. Kiedy boksowała, z kim walczyła, z kim wygrała i jaką punktacją… I nawet nie ogranicza się do mojej kategorii wagowej, śledzi także inne kategorie.

Naprawdę na drugie imię masz Atena?

Naprawdę. Atena to bogini mądrości, strategii wojennej i tak dalej. To była inicjatywa mojego taty, by dać mi takie imię.

Startujesz w wyborach do Sejmiku Województwa Lubelskiego z listy Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców. Skąd pomysł, by kandydować?

Została mi złożona taka propozycja i ją przyjęłam. Lubię sprawdzać się w nowych dziedzinach. Lubię wyzwania.

ŚWIĘTOWANIE, WYWIADY, POŁOWA PLANU

Jakie miałaś odczucia w ringu we Włoszech już po ostatniej walce turnieju kwalifikacyjnego, a tuż przed ogłoszeniem werdyktu?

Wiedziałam, że trzecia runda była w moim wykonaniu najlepsza, więc werdykt sędziów powinien pójść na moją korzyść. Po walce podeszłam do trenerów, żeby ściągnąć rękawice i kask, pytam się ich "Wygraliśmy?". Usłyszałam: "Nie wiem, zobaczymy". Czułam jednak, że tę walkę wygrałam.

Jakie myśli przewinęły się przez Twoją głowę, gdy sędzia podniósł Twoją rękę?

Poczułam wielkie szczęście, że się udało. Bardzo nie chciałam jechać na kolejny turniej kwalifikacyjny, tym razem do Tajlandii. Ja wiedziałam, że osiągnę tę kwalifikację na Igrzyska. To był mój priorytet na turniej we Włoszech. Tak jak sobie założyłam, tak się stało.

Kto się bardziej cieszył z tego wedyktu - Ty, czy trenerzy kadry? Widziałem u nich wielką euforię.

Poziom radości był podobny i u mnie, i u trenerów. Oni bardzo przeżywają nasze walki, zwłaszcza te o najwyższą stawkę. Poza tym to był finał trudnych trzymiesięcznych przygotowań. W kadrze Polski mamy świetną atmosferę. Znamy się bardzo długo, jesteśmy jak rodzina. Jak jest trening, to jest robota i nic poza tym. Ale poza pracą spędzamy dużo czasu razem, wychodzimy na spacery czy kolacje, dużo żartujemy. Jest czas na relaks, gramy nawet z trenerami na Play Station.

Jak wyglądało świętowanie po zwycięstwie we Włoszech?

Z hali sportowej do hotelu wróciłam dopiero około północy. Poszliśmy tylko na kolację. Posiedzieliśmy i pogadaliśmy, ale nawet na to czasu nie było zbyt dużo, bo już o siódmej rano mieliśmy samolot do Polski. Po powrocie też nie miałam czasu na specjalne świętowanie. Mam teraz dużo spotkań, wywiady, więc nie mam nawet możliwości od tego wszystkiego odpocząć.

A właśnie. Jest rozgłos medialny, udzielasz wywiadów, oficjele chętnie pozują z Tobą do zdjęć. Jak do tego podchodzisz?

Podchodzę do tego luźno. Dobrze się czuję przed kamerą, wywiady mnie nie stresują. Nie traktuję tego jak przykrego obowiązku. Raczej jak dodatek do tego, co osiągnęłam.

W którym momencie w Twojej głowie zakiełkowała myśl, że start w Igrzyskach Olimpijskich może być dla Ciebie realny?

Na przełomie lat 2022 i 2023.

Powiedziałam sobie wtedy, że stawiam wszystko na jedną kartę w związku z kwalifikacjami olimpijskimi. Że biorę się za siebie, będę ciężko trenować. Bo wcześniej u mnie było z tym różnie, często włączał mi się "tryb leniuszek". W 2023 roku na Igrzyskach Europejskich w Krakowie kwalifikacji nie zdobyłam. Niewiele zabrakło.  Przegrałam walkę o kwalifikację z bardzo mocną zawodniczką. Ale myślę, że jak teraz się z nią spotkam, to moja ręka powędruje w górę. Ostatecznie dopięłam swego we Włoszech i cel osiągnęłam.

Połowa planu jest wykonana.

Druga połowa planu to zdobycie medalu Igrzysk Olimpijskich? Stawiasz sobie konkretny cel czy idziesz na żywioł?

Moim celem jest medal Igrzysk Olimpijskich. W Paryżu stawiam wszystko na jedną kartę. Nie odpuszczę żadnej walki. Chcę przywieźć do Polski pierwszy medal olimpijski w boksie kobiet. Zresztą w ogóle w boksie ostatni medal Polak zdobył 32 lata temu. Trzeba to zmienić. Chcę zapisać się w historii.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama