– Zanim przejdziemy do piłki nożnej, to dwie rzeczy chciałbym powiedzieć. Po pierwsze, że jestem dumny ze swojego zespołu. Wiem, że może to być dziwne po tak bolesnej porażce, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni, ale taka jest prawda – zaczął swój wywód Feio. – Po drugie chcę podziękować kibicom. Po meczu nie robiliśmy tego z murawy, bo sami widzieliście, jaka była końcówka. Uważam, że niesprawiedliwie, ale straciłem na kolejne mecze dwóch piłkarzy z powodu czerwonych kartek z ławki, więc nie wiedziałem, co może się dziać po ostatnim gwizdku. I żeby unikać jakichkolwiek sytuacji, moją decyzją zabrałem całą drużynę do szatni. To nie zmienia faktu, że jesteśmy wdzięczni naszym kibicom i że ten zespół zasługuje na pełną Arenę za każdym razem. A co do samego meczu, to nie wiem, czy jest w tej lidze zespół, który był lepszy od Wisły Kraków. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak było. Po bardzo krótkiej, początkowej fazie przejęliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem, właściwie Wisła nie mogła wyjść z własnej połowy. Zarówno nasz atak pozycyjny, jak i pressing - to była pełna kontrola nad spotkaniem i tylko mogliśmy mieć sytuacje i je mieliśmy. Potem wiadomo - jak dwa razy podajesz przeciwnikowi, tak jak to zrobiliśmy, to jest nagle 0:2. Nie jest łatwo się wtedy podnieść, ale mimo wszystko, to zrobiliśmy. Uważam, że po raz kolejny dużą konsekwencją i charakterem doprowadziliśmy do kolejnej sytuacji, żeby strzelić bramkę kontaktową. W pierwszej połowie nam się to nie udało, a w przerwie rozmowa z drużyną była bardzo krótka, bo taktycznie nie było wiele do poprawienia. Wolicjonalnie również nie, bo byliśmy zdecydowanie lepsi od Wisły, ale musimy wystrzegać się takich błędów. Szacunek dla rywali, że wykorzystali to bezwzględnie. Wyszliśmy w drugiej połowie i wyglądało to tak samo. Mecz na połowie przeciwnika, pełna kontrola i myślę, że dochodziliśmy do dogodnych sytuacji. Wisła miała rzut karny, wyszła na 3:0, ale dalej nasza drużyna się nie poddała, strzeliliśmy gola ze stałego fragmentu i potem szczerze myślałem, że VAR sprawdzi czerwoną kartkę dla piłkarza gości, ale okazało się, że w zamieszaniu w naszym polu karnym było kolejne zagranie ręką. Jeszcze tego nie widziałem. Wynik to 1:4 oraz dwóch piłkarzy mniej na kolejne mecze, choć będziemy się od tego odwoływać. Mam nadzieję, że prawo sportu wygra, bo mamy wideo, że na pewno jedna z tych kartek jest bardzo niezasłużona. Druga to "słowo przeciwko słowu", więc będzie ciężko, ale jedna to nie może być czerwona kartka. Piłkarz wszedł na boisko, aby uspokoić sytuację i rozdzielić innych graczy. Wezmę pełną odpowiedzialność za tę porażkę, nie jestem do przegranych przyzwyczajony, tym bardziej trzybramkową różnicą. Jeśli kibice są rozczarowani, to mogą być na mnie. Nie ma problemu – dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Wysoka porażka Motoru z Wisłą (ZDJĘCIA)
Następnie, Portugalczyk zapytany, skąd w ostatnich dwóch meczach w grze defensywnej Motoru pojawiło się tyle błędów, odparł: – Moja wina, treningi są słabe. Pyta mnie pan o przyczynę, czemu podajemy piłkę do przeciwników, to mówię, że to moja wina. Trzeba było kopnąć na połowę Wisły, to nie byłoby takich problemów. To ja decyduję jak ten zespół gra – odparł.
Feio pracuje w Motorze od roku i po raz pierwszy jest w sytuacji, w której przegrał dwa mecze z rzędu. Czy to coś zmieni w jego sposobie pracy z zespołem? – Nie jest łatwo to zrobić, bo zawsze najważniejszy będzie wynik, ale należy go oddzielić od tworzenia gry. Zarówno z GKS Tychy, jak i z Wisłą ten rezultat mógł być diametralnie inny. To jest piłka nożna. Mecz ułożył się swoimi momentami i też jest coś takiego w sporcie oraz piłce jak prawo serii. Jeśli mamy dalej pracować, to będziemy pracować tak samo konsekwentnie jak do tej pory. Tak jak seryjnie wygrywaliśmy, tak pierwszy raz przegraliśmy dwa mecze z rzędu. Byliśmy konsekwentni, wyciągnęliśmy wnioski, żeby stać się lepszym, to teraz, dopóki będą mnie tutaj chcieli, to będziemy robić tak samo – podkreślił 33-latek.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice na meczu Motoru z Wisłą na Arenie Lublin (ZDJĘCIA)
W nadchodzący wtorek o godzinie 18:00 Motor znów zagra na własnym stadionie, tym razem w Fortuna Pucharze Polski. Przeciwnikiem żółto-biało-niebieskich będzie ekstraklasowa Puszcza Niepołomice. Jak trener lublinian scharakteryzował najbliższego rywala? – Styl gry Puszczy jest specyficzny. Nie powiem nic odkrywczego. To drużyna mocna w stałych fragmentach gry. Czeka nas bardzo fizyczny mecz, bo to zespół bardzo dobrze zbudowany pod tym względem. Jest też dobrze ustawiony pod linię piłki, ale i pod każdą możliwą okazję do zagrania piłki prostopadłej. Są skuteczni w swojej grze, dlatego ten sam trener pracuje tam bardzo wiele lat i dlatego wywalczyli historyczny awans do Ekstraklasy. Mam tylko nadzieję, że wszyscy ludzie, którzy byli z nami w pięknych chwilach, a w tym roku, odkąd tu jestem, przeżywaliśmy praktycznie tylko takie momenty, nadal będą z nami – przyznał Feio.
Sprawdź fanpage Lublin24, bądź na bieżąco!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.