Przetrwaliśmy Blue Monday! O sposobach walki lublinian z depresją sezonową.

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: party.pl

Przetrwaliśmy Blue Monday! O sposobach walki lublinian z depresją sezonową. - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Wielu twierdzi, że każdy poniedziałek jest ciężki do przeżycia, ale to właśnie trzeci poniedziałek stycznia nosi mało zaszczytne miano najbardziej depresyjnego dnia w roku.

     Wielu twierdzi, że każdy poniedziałek jest ciężki do przeżycia, ale to właśnie trzeci poniedziałek stycznia nosi mało zaszczytne miano najbardziej depresyjnego dnia w roku. Nieważne, czy wierzysz w Blue Monday, czy dopada Cię zwykła chandra – lublinianie zdradzą Ci swoje metody walki z depresją sezonową.

      Termin Blue Monday został wprowadzony w 2004 r. przez brytyjskiego psychologa Cliffa Arnalla. Na podstawie pseudonaukowego wzoru wyznaczył on trzeci poniedziałek stycznia na najbardziej depresyjny dzień w roku. Niektórzy nasi rozmówcy słyszą ten termin pierwszy raz. – Bzdura jak dla mnie. Jak ktoś ma problemy, z którymi sobie nie radzi, będzie miał doła i w piątek, i sobotę, i środę – trzeźwo zauważa jeden z naszych rozmówców. – Poniedziałek jest ciężki, bo jest po weekendzie. Nie wiem, czym miałby się różnić 15 stycznia od jakiegokolwiek innego poniedziałku w kalendarzu – dodaje inny. Na pytanie, czy nie odczuwają ostatnio spadku aktywności lub nie miewają zimowych „dołków”, kiwają jednak głowami. – To samospełniająca się przepowiednia. Samo mówienie o tym może powodować, że ludzie faktycznie będą czuć się gorzej w ten dzień. Obniżony nastrój w okresie jesienno-zimowym jest natomiast czymś zupełnie naturalnym – uspokajają psycholodzy z KUL-u. Z czego więc wynika zimowa chandra i jak przetrwać do wiosny?


Kiedy słońca brak...

– Tak naprawdę najbardziej przydałoby się słońce. – W zimie jest ciemno cały czas, wychodzę na wykłady i jest ciemno, wracam i znowu jest ciemno... To przybija najbardziej. – Teoretycznie dzień się już wydłuża, ale tego jeszcze nie widać. Wszyscy są zmęczeni samym wstawaniem – ubolewają nasi rozmówcy.


      Pogodę oczywiście możemy obwiniać za wszystkie swoje nieszczęścia. Jednak nie mając na nią wpływu, możemy tym doprowadzić jedynie do narastania poczucia własnej bezradności. Kiedy brakuje nam słońca, należy udać się więc na poszukiwania jego zastępników. Warto mieć na uwadze dwa zbawienne aspekty wpływu słońca na ludzki organizm:

– Kiedy nie ma słońca, jest zimno. A jak jest zimno, to nic się nie chce. Może wystarczy się jakoś rozgrzać – wzrusza ramionami jeden z rozmówców. W tej oczywistej prawdzie jest jednak metoda. – Po takim beznadziejnym, zimnym dniu każdemu dobrze zrobi długa kąpiel z bąbelkami, najlepiej z lampką wina w ręku. – Zrobić sobie grzańca. Gotujemy wino z przyprawami korzennymi i skórką z pomarańczy. Na zimę idealna opcja. – Korzystam z sauny cały rok, ale szczególnie w okresie zimowym polecam każdemu. Nie tylko relaksuje i rozgrzewa ciało, ale też poprawia odporność organizmu na przeziębienia – dzielą się swoimi metodami nasi respondenci.


      Nie tylko ciepło wprawia nas w błogi nastrój. Dietetycy podkreślają, że słońce jest najważniejszym źródłem witaminy D, która ściśle odpowiada za nasz humor, a jej braki mogą wyraźnie obniżać samopoczucie. Zimą powinniśmy zadbać o wzbogacenie naszej diety w produkty z dużą zawartością witaminy D, takich jak niektóre ryby, jajka i nabiał. Najprostszym rozwiązaniem będzie jednak wizyta w aptece. – Rynek suplementów jest bogaty, dlatego przed zakupem preparatu należy poddać weryfikacji skład każdego z nich. Dawka profilaktyczna w okresie zimowym wynosi 2000-4000 jednostek dziennie. Witaminę D3 należy spożywać z tłuszczami, żeby miała szansę się wchłonąć, na przykład z oliwą z oliwek, mlekiem czy serami – podpowiada nam jeden z lubelskich dietetyków.


Nowy rok... stary ja?


– Ludziom kończy się cierpliwość do noworocznych postanowień i się załamują. Co roku jest to samo. Dlatego ja sobie nic nie postanawiam, na pewno nie z okazji Nowego Roku – mówi jeden z naszych rozmówców.


Rzeczywiście jednym z czynników wskazanych przez Cliffa Arnalla jest świadomość niedotrzymania postanowień noworocznych. Również nasi respondenci widzą w tym ważną przyczynę gorszego samopoczucia psychicznego.


– Nowy rok łączy się ze społeczną presją na zmianę i z rozczarowaniem, że nie wyszły nam nasze postanowienia. A może te postanowienia były ponad nasze siły – zauważa studentka KUL. Jeżeli wszystkie nasze postanowienia legły w gruzach już kilka dni od ich powzięcia, warto przemyśleć ich treść. Zanim udamy się w upragnioną podróż dookoła świata, zacznijmy od czegoś, co możemy zrobić tu i teraz. – Zrealizować stare plany odkładane wciąż na później. Nie jakieś wielkie marzenia, tylko te zwykłe, proste i przyjemne. Na przykład ugotować nowe, fajne danie, do którego przymierzaliśmy się od dłuższego czasu, a ciągle nie było okazji. – Nie trzeba porzucać wszystkich swoich postanowień, tylko dobrze je rozłożyć w czasie. Zacząć od najprostszych, a to da nam motywację do kolejnych i kolejnych – mówią z optymizmem nasi rozmówcy.

Część z nich zwraca uwagę na istotną rolę, jaką w życiu spełniają małe przyjemności. Nowy ciuch do garderoby czy szminka o intensywnej barwie są w stanie urozmaicić szarą monotonię zimowych dni. W tej kwestii nie ograniczajmy się do siebie – drobny podarunek czy ciepłe słowo może poprawić bliskiej osobie cały dzień, a nam dać poczucie satysfakcji.


Metoda „na niedźwiadka”


– Zawsze uważałem, że zimę najlepiej przespać. Jak niedźwiadki – oznajmia nam otwarcie jeden z rozmówców. Zwierzętom przysługuje przywilej udania się na kilkumiesięczny sen zimowy. Człowiek z oczywistych względów nie pójdzie w ich ślady, ale często podąża za swoim naturalnym instynktem. – Zimą z nudów chodzę wcześniej spać, ale dzięki temu mam więcej energii rano. – Zakopać się pod kołdrę i włączyć film. – Ostatnio nadrabiam wszystkie serialowe zaległości, bo w lecie szkoda mi na to czasu – to najczęstsze odpowiedzi lublinian.

W depresyjnych chwilach pojawia się pytanie o dobór repertuaru filmowego czy muzycznego. Niektórzy decydują się na rzewne ballady, inni bronią się przed chandrą poprzez maraton z komediami. – Ja w gorszych chwilach puszczam sobie wszystko to, co kojarzy mi się z dobrym czasem. Ulubione piosenki, hity ostatniego lata czy film, który oglądałem setki razy i nigdy mi się nie nudzi. Chodzi o mentalne przeniesienie się w czasie do tych momentów, które były dobre i poczucie tego, co czuło się w tamtej chwili – dzieli się z nami rozmówca.


Na sportowo


– Jak pracuję, to nie mam czasu na „doła”. Tak samo ze sportem – przyznają lublinianie. Fizyczne zmęczenie może być dobrą odpowiedzią na psychiczną apatię. Każdy intensywny wysiłek fizyczny, trwający przynajmniej 30 minut, wzmaga produkcję endorfin, popularnie zwanych hormonami szczęścia. Dzięki nim organizm otrzymuje zastrzyk pozytywnej energii porównywalny do osiągnięcia stanu euforycznego. Regularne uprawianie sportu powoduje, że organizm przyzwyczaja się do wysiłku, w efekcie czego nawet w dniu zmniejszonej aktywności mamy zapas energii i łatwiej nam przezwyciężyć zimowe trudności.

Naukowcom udało się wyizolować białko BDNF, które sprzyja procesowi powstawania i różnicowania się nowych neuronów i synaps w mózgu. Okazało się, że najszybszą metodą zwiększenia poziomu BDNF jest właśnie sport. Innymi słowy: każdy, kto skarży się na słabą pamięć czy koncentrację, powinien zdecydować się na regularne zajęcia sportowe.



      Nie każdy, kto ma obniżony nastrój, choruje na depresję. Jeśli jednak apatia i uczucie „doła” przedłużają się do kilku tygodni lub miesięcy, a wszystkie domowe sposoby zawodzą, warto udać się po pomoc do zaufanej osoby. Szczególnie, jeżeli stan emocjonalny uniemożliwia w znacznym stopniu funkcjonowanie w realiach dnia codziennego, tj. w pracy, szkole czy spotkaniach towarzyskich, należy rozważyć wizytę u psychologa bądź psychoterapeuty.




Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE