reklama
reklama

Wojna na Ukrainie: Mieszkańcy Charkowa pod ostrzałem. "Ze strachu robiło im się słabo"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina Ataki rosyjskiego agresora przybierają na sile. M.in. w Charkowie pociski spadają na cywilne budynki, zabijają mieszkańców.
reklama

Świadectwa ataków Rosjan na ukraińskich cywilów

Zniszczona została część centrum Charkowa, reprezentacyjny plac Swobody oraz przylegający do niego budynek regionalnych władz - to efekt wtorkowego rosyjskiego ataku. Na nagraniach z monitoringu miejskiego widać, jak pocisk spada wprost na przejeżdżające tamtędy auta osobowe. Takich nagrań, będących świadectwem ataków Rosjan na ukraińskich cywili, jest dużo więcej, z wielu miejsc na Ukrainie.

- Rosjanie wystrzelili na Charków pocisk, który nie był używany od 1945 roku, który rozrywa się w powietrzu, niszcząc wszystkich znajdujących się w jej zasięgu. Pokazywano w telewizji kobietę z urwaną nogą. To efekt pocisków, które wybuchając rozrzucają drobne miny. W przypadku nadepnięcia na nie, następuje wybuch - opisuje pochodząca z Ukrainy i mieszkająca na Lubelszczyźnie Natalia Gmurkowska, opierając się na ukraińskich przekazach.

Jak wygląda sytuacja w Charkowie?

Charków liczy 1,4 mln mieszkańców i jest drugim najludniejszym miastem kraju. Nie ma tam mowy o normalnym funkcjonowaniu. Ludzie myślą o tym, jak przetrwać.

- Żona bratowej powiedziała, że będzie już tylko siedzieć w piwnicy, nie zamierza wychodzić, bo się boi. Bankomaty są nieczynne. Apteki są nieczynne. W sklepach nic nie ma. Brat przeżył działania wojenne w Ługańsku kilka lat temu. Rozmawiałam z nim dziś rano i przyznał jednak, że czegoś takiego jeszcze nie doświadczył. Wraz z rodziną padli na podłogę mieszkania, pociski przelatywały bardzo nisko. Był huk. Ze strachu robiło im się słabo. Nie mają piwnicy, więc nie mają gdzie się schronić. Myśleli o tym, by przedostać się do szpitala, tam jest schron. Mogliby pełnić rolę wolontariuszy. Ale boją się, bo i szpitale były już ostrzeliwane. Nie wiadomo, co siedzi w rosyjskich głowach... - relacjonuje Natalia Gmurkowska.

Ukraińcy ofiarnie walczą

Pomimo trudności Ukraińcy organizują obronę swojego kraju.

- Znajomi uczestniczą we wsparciu wojsk. Brakuje materiałów z pomocy humanitarnej, hełmów, kamizelek kuloodpornych. Dowożenie ich drogą lądową jest bardzo niebezpieczne. Jeżeli nie będzie stałego połączenia lotniczego z punktem wysuniętym bardziej na wschód niż Lwów, to będzie bardzo trudno - podkreśla nasza rozmówczyni.

Według informacji podanych przez Antona Heraszczenko z ukraińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tylko w efekcie ostrzału centrum Charkowa zginęło co najmniej dziesięć osób, a 35 zostało rannych.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama