Nieprzyjęcie kolędników - nieszczęścia
Kiedy pytam, co było po wigilijnej kolacji, słyszę: Kolędowanie!
- Rodziny zasiadały do stołu i śpiewały kolędy. Trwało to aż do pasterki - opowiadają kobiety z KAL.
- Co do kolędowania, pamiętam, kiedyś każdy zapraszał do domu kolędników. Jeśli tego nie zrobił powinien spodziewać się nieszczęścia. I w zależności od tego, ilu kolędników do domu nie przyjął, tylko nieszczęść miał doświadczyć. Na przykład dwa albo nawet dziesięć.
- Dlatego wszyscy przyjmowali kolędników.
- A co z kolędowaniem w domu?
- Angażowali się wszyscy, bez wyjątku, cała rodzina.
- To wyjątkowa tradycja. Pamiętam jedne święta, które wspominamy jako jedne z piękniejszych, kiedy to po wigilii śpiewaliśmy kolędy. A`kapela. Każdy jak potrafił. Na cały głos. I zadziała się prawdziwa świąteczna magia. Bardzo wzrusza mnie to wspomnienie.
- W wielu domach tak jest, ale niektórzy śpiewają dopiero na pasterce.
- I to jak!
- Pamiętam, jak byłem młody, chodziłem na pasterkę do kościoła w Aleksandrowie. Był to ciasny, stary kościółek. A ludzi! Wtedy każdy chciał uczestniczyć w pasterce. Garstka ludzi stała wewnątrz, a większa cześć na zewnątrz. Kiedy ludzie zmarzli, robiła się fala, i ci z zewnątrz napierali na tych z wewnątrz. Ludzie stali prawie na ołtarzu i nikt nie mógł się poruszyć. O wyjściu nie było mowy.
- A gdyby zemdlał?
- To by stał. Tak ciasno było.
- Pamiętam śpiewanie kolęd przy choince.
- Ale wtedy choinki wyglądały inaczej. Ozdobami były owoce, na przykład jabłka i dekoracje ze słomy albo z bibuły. Świeczki były prawdziwe. Piękne! Takie kolorowe! W kagankach, przypinane żabkami.
Choinka zagościła najpierw w domach warszawskiego mieszczaństwa, później trafiła do salonów magnatów, a w połowie XIX wieku upiększała szlacheckie domy oraz dwory. Najpóźniej zawędrowała pod strzechy. Tam niepodzielnie królowała podłaźniczka. Dopiero okres międzywojenny i powojenny zmienił wiejską tradycję. Choinka w chłopskich domach wyglądała skromnie.
Boże Narodzenie - Święto Świętej Rodziny
Boże Narodzenie był świętem wysokiej rangi. Tego dnia zabronione było wykonywanie wszelakich pracy. Zwyczaju tego przestrzegano tak rygorystycznie, że w niektórych domach wcale nie rozpalano w piecu. Starsi ludzie zabraniali także czyścić buty, czy zbyt często się czesać. Źle widziane było także zaplatanie warkoczy czy przesadne spoglądanie w lustro - postrzegane jako oznaka próżności. Rano domownicy szli do kościoła na nabożeństwo, potem pozostawali w domu. Leżeli na słomie śpiewając pastorałki i kolędy. Słomę wynoszono dopiero następnego dnia rano, żeby zdążyć przed połaźnikami.
O zwyczajach związanych z kolędowaniem, szopką i Nowym Rokiem przeczytacie Państwo w kolejnych wydaniach gazety.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.