Wreszcie na scenę wszedł premier.
-
Churchill powiedział, że wychowanie czwórki dzieci jest trudniejsze niż
zarządzanie państwem.To chyba zależy od dzieci, w moim przypadku chyba
aż tak trudne to nie było - mówił Mateusz Morawiecki, który sam ma
czworo dzieci.
- Przede wszystkim podziękowanie za wasz trud.
Wysiłek jaki jest świadczony ze strony tych rodzin jest przeogromny.
Państwo polskie przestawiło trzy lata temu zwrotnicę w kierunku rodzin,
właśnie tych z co najmniej trójką dzieci. Ale chcemy docenić i doceniamy
wszystkich rodziców, którzy mają jedno dziecko, z dwójką dzieci. To
dlatego dzisiaj, mając sytuację budżetową lepszą, bo udało nam się
uszczelnić system podatkowy, wygrać z mafiami vatowskimi, przekazujemy
od 1 lipca również 500 zł na każde pierwsze dziecko. Wyrazem jak bardzo
cenimy politykę prorodzinną jest też to, że stała się głównym ośrodkiem
wielu działań gospodarczych, społecznych. Wielu sceptyków neoliberalnych
mówiło, że nasza polityka prorodzinna doprowadzi do spadku aktywności
zawodowej kobiet. Tymczasem w porównaniu do 2015 r. dzisiaj mamy 77
proc. kobiet w wieku 25 - 49 lat aktywnych zawodowo, a wcześniej było to
74,5 proc. czyli 3,5 punku procentowego więcej. Wbrew stereotypom,
wbrew pewnej stygmatyzacji, kiedy w niektórych programach telewizyjnych
mówiono, o zgrozo, że rodziny wielodzietne to rodziny patologiczne.
Jakże to było krzywdzące. Cieszę się bardzo, że dzisiaj odbudowujemy
wartość rodziny w społeczeństwie. Pokazujemy, że nie ma przyszłości
państwa polskiego bez przyszłości rodzin polskich, jedno i drugie jest
tożsame. Jeśli wyborcy zechcą nam zaufać jesienią, będziemy dalej
rozwijać politykę prorodzinną - mówił premier Morawiecki.
Od państwa Warchulińskich premier otrzymał obrazek wykonany przez dzieci na warsztatach.
Po
spotkaniu w sali LOK Mateusz Morawiecki wyszedł do rodzin
uczestniczących w zajęciach zorganizowanych na placu przed ratuszem.
Odwiedzał stoiska, kibicował szachistom,
pozował do zdjęć. Przez większość osób na placu był witany życzliwie.
Było też dwoje młodych ludzi, którzy rozwinęli transparent z napisami
"Klimat się zmienia, dlaczego my nie?" i "Strajk dla klimatu". Po
interwencji służb porządkowych szybko zwinęli transparent.
Premier
przeszedł też pod pałac Sanguszków, gdzie odbywała się Biesiada
Czerwcowa. Kiedy się zbliżał, zabawiający dzieci magik Pan Ząbek
oznajmił, że w następnym numerze jego asystentem miał być premier, ale
nie będzie, bo numer miał polegać na przecinaniu w skrzyni. Szef rządu
nadszedł w towarzystwie starosty Ewy Zybały. Na placu przed pałacem
czekali na niego lubartowscy działacze PiS i ks. Andrzej Juźko,
proboszcz parafii św. Anny. Wręczyli Mateuszowi Morawickiemu obraz
przedstawiający lubartowską bazylikę. Premier witał się z widzami
biesiady, z przedstawicielami Chorągwi Zamku w Zawieprzycach, pozował do
zdjęć. Po kilkunastu minutach odjechał.