Radny miejski Stanisław Brzozowski (Prawo i Sprawiedliwość) w interpelacji do Krzysztofa Żuka - prezydenta Lublina poruszył kwestię sposobu funkcjonowania Wydziału Komunikacji Urrzędu Miasta Lublin. Wydział znajduje się przy ul. Czechowskiej i jest jednym z najbardziej obleganych wydziałów w Lublinie. Z powodu pandemii koronawirusa i obostrzeń m.in. limitów osób w budynkach, petenci muszą często czekać w kolejkach na zewnętrz, a nie w środku budynku.
- Jestem mocno zbulwersowany sposobem załatwiania petentów przez wydział komunikacji. Tak się składa, że z racji wieku dobrze pamiętam czasy tzw. Komuny. Szczerze mówiąc nie widzę różnicy w traktowaniu obywateli naszego miasta kiedyś i dzisiaj. To jest bardzo smutne. Wiem, że będzie to tłumaczone tzw. Pandemią i środkami ostrożności narzucanymi z góry, ale to nie ma nic wspólnego z prawdziwą troską o ludzi i ich dobro. Nie mówiąc już o minimalnych standardach obsługi urzędniczej - napisał Stanisław Brzozowski.
Radny zastanawia się też w interpelacji co ma wspólnego z dobrem, trzymanie ludzi na zewnątrz budynku na zimnie. Jego zdaniem wystarczy wychłodzenie organizmu, aby doprowadzić do przeziębienia i do choroby.
- Przy zimnie i brzydkiej pogodzie nie wygania się przysłowiowego psa z budy, ale ludzie mogą marznąć i być niegodnie traktowani. Jest w nowym budynku Wydz. Kom. dosyć duży hol. Te kilkanaście oczekujacych osób mogłoby się w nim zmieścić. Co będzie jak przyjdzie mróz? - zastanawia się Brzozowski.
Podkreśla również, że rejestracja przez internet jest praktycznie niemożliwa, bo ilość miejsc jest znikoma. Dodaje, że osoby zarejestrowane również muszą czekać na zewnątrz, bo są opóźnienia w przyjmowaniu kolejnych zapisanych na konkretną godzinę. Przy okazaji zaznacza, że w sytuacji kiedy jest ogromny deficyt w kasie miasta nie szanuje się ludzi, którzy przychodzą załatwić sprawy i wnieść duże opłaty z tym związane.
- Niestety wracają stare praktyki i nie jest ważne, czy jest pandemia, czy jej nie ma. Urzędnik powinien służyć obywatelowi, bo z niego żyje. Niestety to my obywatele jesteśmy dla urzędnika i ja już straciłem nadzieję, że kiedykolwiek będzie inaczej. Ta interpelacja jest wyrazem mojej bezsilności. Chcę tylko dać wyraz swojemu przekonaniu, że nasze życie nie zmienia się na lepsze. Może dlatego, że w petencie nie widzimy drugiego człowieka, tylko kłopoty i zagrożenia - podsumowuje Brzozowski.
Władze miasta jeszcze nie ustosunkowały się do Jego pisma.