Janusz Palikot - były poseł z Lubelszczyzny, pochodzący z Biłgoraja wpłacił 2 mln zł kaucji. Tym samym w poniedziałek (27 stycznia) opuścił wrocławski areszt śledczy, gdzie był od października. O tym, że opuści areszt poinformowała w rozmowie z Polską Agencją Prasową, Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej.
Tuż po wyjściu z aresztu, w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że jest "bardzo szczęśliwym człowiekiem".
- Mimo że miałem tylko 10 minut, raz na dwa tygodnie, do połączenia z dziećmi, doświadczyłem od niej takiej miłości, jakiej nie doświadczyłem na wolności. To taki paradoks tej sytuacji: człowiek spędza czasem wakacje, a nigdy w głosie, jak ktoś z drugiej strony dzwoni, nie ma takiej miłości - zaznaczał cytowany przez Polsat News Janusz Palikot, dodając, że "w sumie każdemu poleca krótką wizytę w więzieniu, żeby usłyszeć, jak ci, co kochają, zadzwonią wzruszeni". - Bez ich wysiłku, zbierania pieniędzy, których ja teraz nie mam, w ogóle bym nie wyszedł - mówil, dziękując jednocześnie własnym adwokatom.
Podkreślił jednocześnie, że wsparcia udzielili mu "najwięksi twórcy kultury". - Jeżeli są jacyś Polacy znani na całym świecie - nie wymienię ich nazwisk, bo nie wiem, czy by chcieli - to udzielili mi rękojmi przed sądem, żeby mnie zwolnić, przesyłali pozdrowienia i życzenia - przekazał.
Zapewnił też, że jest niewinny i będzie żądał odszkodowania.
Przy okazji stwierdził, że w samym więziennictwie jest sporo do zmiany.
- To niemożliwe, żeby w XXI wieku ciepła woda była ograniczona: trzy razy dziennie po godzinę, żeby człowiek mógł się umyć raz na cztery dni, żeby nie było szmaty do wytarcia podłogi - musiałem wycierać ścierką do naczyń podłogę w swojej własnej celi, w której codziennie zbierałem tyle kurzu, bo cela jest z XIX wieku, jest śmierdzącym lochem - komentował Palikot. - Ale ludzie są bardzo dobrzy, strażnicy, specjaliści, wychowawca, psycholog są zaskakująco sensowni, z nimi można byłoby można zrobić nowoczesną służbę więzienniczą, a nie to dziadostwo, w którym tkwimy. Celę dla Zbyszka Ziobry w każdym razie zwalniam.
Zdaniem Palikota zarzuty, które mu postawiono są bezpodstawne, oraz, że w całej sprawie trzeba "zbadać rolę Komisji Nadzoru Finansowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego". - Nie ma żadnych bezpośrednich dowodów. W tej sprawie wymaga zbadania rola KNF i CBA, będziemy wnosić o przesłuchanie różnych ludzi - mówił. - Nie padło ani razu, że była piramida finansowa, nie ma takiego zarzutu. Nie ma żadnego dowodu, że się wzbogaciłem - przeciwnie, zbiedniałem. Straciłem majątek, nie mam domu - wymieniał.
W październiku 2024 roku Janusz Palikot został zatrzymany przez CBA w Lublinie i Biłgoraju. Razem z nim zatrzymano jego współpracowników - Przemysława B. i Zbigniewa B.
Palikot trafił do aresztu.
- Były poseł usłyszał łącznie osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli Przemysław B. i Zbigniew B. Ten pierwszy współpracownik Janusza Palikota usłyszał również zarzut przywłaszczenia mienia - informuje Onet.pl. - Prokuratura zastosowała wobec podejrzanych środki zapobiegawcze. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na blisko 70 mln zł w związku z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty dotyczą lat 2019-2023.
Zarzuty oszustwa dotyczył doprowadzania ponad 5 tys. pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem "w związku z emisją akcji serii B przez spółki z grupy kapitałowej należącej do podejrzanych i z organizowanymi, promowanymi i nadzorowanymi przez podejrzanych kampaniami pożyczkowymi".
- Według prokuratury w dokumentach ofertowych emisji akcji i kampanii pożyczkowych znalazły się nieprawdziwe, wprowadzające w błąd pokrzywdzonych informacje o sposobie wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej sytuacji finansowej spółek - dodaje Onet.
Dodatkowo, zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. - Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym - dodała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska, cytowana przez Onet.
Palikot nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Został tymczasowo aresztowany - na dwa miesiące. Tymczasowe aresztowanie zostało przedłużone w listopadzie na kolejny miesiąc. W grudniu sąd przedłużył areszt o 3 miesiące, chyba, że ten wpłaci kaucję w wysokości 2 mln do 31 stycznia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.