I kto by pomyślał, że opłacani z publicznych pieniędzy urzędnicy zamiast sumiennie wykonywać powierzone im obowiązki relaksowali się, oglądając internetowe strony pornograficzne. Tymczasem przeprowadzony przez firmę zewnętrzną audyt bezpieczeństwa informatycznego wykazał, że takie rzeczy działy się w opolskim starostwie w 2017 roku, czyli za czasów, kiedy starostą był Zenon Rodzik (PSL).
Zarówno obecny starosta, jak i poprzedni, do sprawy odnoszą się niechętnie. Ci, co mieli oglądać porno pożegnali się już z pracą. Dyscyplinarek nie było.
40 godzin oglądali porno?
Audyt jest robiony corocznie. W umowach określa się, w jakim czasie ma być zrobiony. Wyniki audytu wraz z protokołami dostaje starosta.
Z naszych informacji wynika, że ostatni audyt zamówił jeszcze poprzedni starosta. Miało to być wiosną ubiegłego roku. Opracowany dokument trafił już w ręce obecnego włodarza powiatu w grudniu u.br. A dopiero w maju tego roku w Starostwie Powiatowym w Opolu Lubelskim gruchnęła wiadomość, że w dokumencie oprócz technicznych informacji są również pikantne szczegóły dotyczące pornografii.
- Filmy pornograficzne oglądało dwóch urzędników. W sumie w ciągu roku na służbowych komputerach wyświetlane miały być filmy z treściami pornograficznymi przez 40 godzin – usłyszeliśmy od jednego z urzędników.
Strony pornograficzne oglądać mieli urzędnicy z Wydziału Organizacyjnego i Zarządzania Kryzysowego oraz Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska.
- Jeden stracił pracę w maju. Starosta szybko rozwiązał z nim umowę za porozumieniem stron. Natomiast nie wiadomo, dlaczego drugiego trzyma. Mierzyć ludzi powinno się jedną miarką. A nie dwóch robi coś obrzydliwego i nagannego, a konsekwencje wyciąga się tylko wobec jednego. To po prostu niesprawiedliwe. Nikt nie rozumie, dlaczego tego drugiego kryje – pyta pracownik starostwa, który wolał pozostać anonimowy.
Tajny audyt, pokrętna odpowiedź
Chcieliśmy zapoznać się z wynikami audytu, aby potwierdzić informacje, jakie dotarły do naszej redakcji. Złożyliśmy, więc do starosty wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej, licząc, że udostępni nam dokument w wersji zanonimizowanej. Mieliśmy świadomość, że audyt bezpieczeństwa informatycznego będzie zawierał informacje, których nie można udostępniać osobom trzecim. Niestety Dariusz Piotrowski, starosta opolski (PiS), odmówił nam udostępnienia tego dokumentu. Powoływał się przy tym na to, że zawarte są w nim informacje niejawne. W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego jak odwołać się od decyzji starosty do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Lublinie. Sprawa jest w toku.
Niezależnie od wniosku wysłaliśmy e-mailem do starosty kilka pytań. Prosiliśmy, aby potwierdził lub zaprzeczył krążącym informacjom o dwóch konkretnych urzędnikach, którzy mieli w 2017 roku na służbowych komputerach w godzinach pracy oglądać filmy porno. Dopytywaliśmy również o to, czy rzeczywiście pornografia była oglądana w starostwie przez 40 godzin i czy wśród odwiedzanych stron znajdowały się strony z pornografią dziecięcą. Interesowało nas również to, czy starosta akceptuje takie zachowania podwładnych i konsekwencje, jakie wyciągnął.
Starosta przysłał nam pismo. Niestety na żadne z pytań nie udzielił konkretnej odpowiedzi. Piotrowski rozwodził się nad informacją publiczną i tym, czym ona jest...
Efekt skargi
Przełom w podejściu starosty opolskiego do bulwersującej sprawy wykorzystywania służbowego sprzętu do oglądania pornografii nastąpił po tym, jak złożyliśmy skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego za jego pośrednictwem.
Piotrowski stał się rozmowniejszy. Poprosił nas o przysłanie pytań. Dostał te same.
Jak podkreśla starosta, zgodnie z polityką bezpieczeństwa korzystania z sieci internetowej w Starostwie Powiatowym w Opolu Lubelskim prowadzony jest m.in. monitoring sieci i odwiedzanych stron przez urzędników. I ci o takich działaniach byli przez pracodawcę poinformowani.
- W wyniku przeprowadzenia czynności nadzorujących sposób wykonywania pracy w okresie, w którym pracą urzędu kierował pan Zenon Rodzik stwierdzono, iż osoby w godzinach pracy korzystając z komputera służbowego wielokrotnie odwiedzały niedozwolone serwisy internetowe, stwarzając w ten sposób zagrożenie zainfekowania komputera oraz całej sieci informatycznej niebezpiecznymi wirusami lub oprogramowaniem szpiegowskim – mówi Dariusz Piotrowski, starosta opolski i dodaje:
- Tego rodzaju stale powtarzające się sytuacje oprócz oczywistego faktu niewykonywania w tym czasie przydzielonych pracownikowi obowiązków służbowych, stanowią również naruszenie wewnętrznych regulacji z zakresu polityki bezpieczeństwa teleinformatycznego. Tak wynika z dokumentów, jakie zostały wygenerowane z systemu.
- Jakie to były strony? – drążymy dalej.
- Z raportu wynika, że odwiedzane były strony z treściami pornograficznymi – potwierdza starosta.
Starosta nie podał też przez ile godzin oglądana była pornografia w urzędzie.
Raport zawiera daty, godziny i pozwala identyfikować użytkownika, który wchodził na serwisy z pornografią. Ale starosta również i tego, kto konkretnie wchodził na te strony, nie chce podać.
Przekonuje natomiast, że jako kierujący pracą urzędu takich zachowań nie akceptuje.
- Z racji tego, iż są to zachowania niezgodne z prawem pracy wobec osób, które dopuściły się takich zachowań zostały podjęte odpowiednie działania. Rozwiązany został stosunek pracy z pracownikami – podaje Piotrowski.
Drugi urzędnik wypowiedzenie z pracy otrzymał dopiero dzień przed Bożym Ciałem, po tym jak było już wiadomo, że nasze redakcja interesuje się sprawą.
Starosta próbuje przekonywać, że od samego początku sprawy nie zbagatelizował.
- Na takie działania nie ma i nie będzie nigdy mojej zgody – zapewnia włodarz powiatu opolskiego.
Nadzór był dobry nad pracownikami
O bulwersującą sprawę zapytaliśmy też poprzedniego starostę. Zenon Rodzik nie był kontent. Uważa, że w tej kwestii powinien wypowiadać się obecnie urzędujący starosta. A samą sprawę uznał za ciągłe szukanie sensacji z jego udziałem. Zapewnia też, że gdy sprawował urząd nie docierały do niego informacje o oglądaniu filmów porno przez jego podwładnych.
- Uważam za mało prawdopodobne, aby taka informacja była zawarta w raporcie z 2017 r. Nota wystawiona przez audytorów była dobra, chociaż pojawiły się pewne mankamenty – mówi Zenon Rodzik, aktualnie radny Rady Powiatu w Opolu Lubelskim, który w kwestii sprawowania nadzoru nad pracownikami nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Uważam, że nadzór był dobry, co nie znaczy, że doskonały – twierdzi.
- Zlecanie audytów zewnętrznych świadczy, że zależało nam na poprawie, jakości pracy i obsługi interesantów. M.in. w efekcie raportu z 2017 r. naczelnicy wydziałów dostali polecenie, aby zwiększyć nadzór oraz wykorzystać ustalenia raportu do oceny pracowników, rozważany był wzrost nakładów finansowych na poprawę bezpieczeństwa informatycznego w urzędzie – mówi Rodzik, który dobrze ocenia swoich byłych współpracowników.
- Pracowali solidnie, wielu wykonywało tytaniczną pracę, byli też tacy, chociaż nieliczni co robili "włoski strajk" szczególnie pod koniec ostatniej kadencji, nie kryjąc tego faktu przed interesantami. Mogę domniemywać, że wykonywali zadanie, bo obecnie niektórzy z nich są wynagradzani – podejrzewa ex starosta opolski.
Rodzik pytany o ocenę zachowań dwóch urzędników, przyznaje, że wykorzystanie czasu pracy i miejsca pracy na inne cele powinno być napiętnowane. I powinny być wyciągane konsekwencje bez względu na to, czy są to strony zakupowe czy filmy pornograficzne.
- Ocena moralna nie do mnie należy. We wszystkich przypadkach jest to oszukiwanie pracodawcy – przyznaje Zenon Rodzik.
Jakie konsekwencje wyciągnąłby w takiej sytuacji?
- Byłem bardzo wymagającym od siebie i od innych pracodawcą, ale chyba niezbyt surowym. Przez 20 lat udzieliłem zaledwie kilku upomnień i nagan, ale rozmów dyscyplinujących czasami długich i wyczerpujących adwersarzy było dużo – mówi były starosta opolski.