W związku z pogarszającą się sytuacją epidemiczną od 24 października cała Polska jest objęta tzw. czerwoną strefą. Dlatego na terenie całego kraju są zamknięte puby, restauracje i cała gastronomia. Jest możliwa tylko i wyłącznie organizacja dań na wynos i dowóz. Przepisy wprowadzono na 2 tygodnie, ale z możliwością przedłużenia. Z powodu częściowego zamknięcia wiele lokali nie przetrwa lub odnotuje ogromne straty, a pracownicy stracą pracę. Dlatego właściciele restauracji, pubów i barów zamierzają dziś (3 listopada) protestować. Pikieta planowana jest na godzinę 12.00 pod Lubelskim Urzędem Wojewódzkim przy ul. Spokojnej.
CZYTAJ TAKŻE: Będzie pomoc dla lubelskiej gastronomii? Wiceprzewodniczący Rady Miasta Marcin Nowak ma propozycje
Domagają się: merytorycznego planu wychodzenia z kryzysu na 6 miesięcy, zwolnienia pracodawców i pracowników z ZUS na 6 miesięcy, stałej i jednolitej stawki 8 proc. VAT na wszystkie produkty i usługi, Funduszu Wsparcia Gastronomii, Tarczy Antykryzysowej dla Gastronomii, standardów „Bezpieczna Restauracja w epidemii” według typów lokali, zniesienia ograniczeń czasowych otwarcia wszystkich lokali i podstawy konstytucyjnej ograniczania prowadzenia działalności.
Podobny protest odbył się już 23 października. Protestujący przyszli pod Lubelski Urząd Wojewódzki z transperantemi na których były m.in. „Nie zamykajcie nas" i „Zero ognisk COVID w restauracjach". Wówczas do pikietujących przyłączył się Jacek Bury - senator Koalicji Obywatelskiej.
- Tych ludzi rząd wysyła na bezrobocie. Władza proponuje: ratuj się kto może. Ja bym zamkną wiele innych miejsc, ale nie restauracje - tłumaczył Jacek Bury, dodając, że jego zdaniem, do zdalnej pracy powinni zostać oddelegowani urzędnicy, a odwołać powinno się np. uroczystości kościelne. - Nie ma sensu ograniczać działalności gospodarczej.