Do Lublina trafił więc selekcjoner kadry narodowej kobiet (na zdjęciu, w środku), który przez ostatnich siedem lat pracował w KGHM BC Polkowice, początkowo jako asystent, a następnie pierwszy szkoleniowiec. Pod jego wodzą "Pomarańczowe" dwukrotnie wywalczyły mistrzostwo kraju, a dwa razy zdobyły srebrny medal. Wygrały także trzy Puchary Polski i dwa Superpuchary. Te rezultaty budzą respekt, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o niespełna 36-latku.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice na meczu MKS FunFloor - Energa Kalisz [ZDJĘCIA]
– Formuła pracy w naszym klubie w koszykówce kobiet polega na tym, że co jakiś czas wspólnie z panem rektorem Dobrowolskim, jak i prezesem honorowym Stanisławem Michałowskim, robimy okresowe oceny pracy zespołu, sztabu, jak i innych składowych. Decyzja o zmianie trenera została podjęta po analizie tego, co wydarzyło się w poprzednim sezonie, jak i przez pryzmat ostatnich wyników oraz nieudanej kampanii w europejskich pucharach. Wszyscy chcemy, żeby drużyna walczyła o jak najwyższe cele. Wiemy, jaki mamy skład i jakie możliwości. Dokładamy wszelkich starań, żeby wspólnie zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby na koniec sezonu cieszyć się z jak najlepszego wyniku. Kontrakt został podpisany na dłużej, niż do końca obecnego sezonu, ale póki co nie będziemy wyjawiać jego szczegółów – przyznał Rafał Walczyk, prezes KU AZS UMCS (na zdjęciu, z lewej).
Kowalewski odszedł z Polkowic, ponieważ tamtejszy klub jest na skraju upadku w wyniku problemów finansowych. Teraz przeszedł do ekipy, która w ostatnich latach była największym rywalem "Pomarańczowych". – Ciężko mówić o dylemacie, bo nigdy nie było złej krwi między nami. Ta rywalizacja była czysto sportowa i te dwa kluby w zasadzie prawie zawsze były w czubie tabeli. Traktujemy pracę tutaj jako wyzwanie. Nie ukrywam, że bardzo ważnym obrazem jest trening i tego jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć. Jest dość wcześnie, żeby dawać gotową opinię na temat lubelskiego zespołu. Na pewno miał on spore wahania i będziemy próbowali diagnozować momenty, których będziemy się starali zapobiec. Nie ukrywamy, że musimy mówić wprost, że i klub i my jesteśmy ambitni, więc będziemy zawsze walczyć o najwyższe cele. Zdajemy sobie sprawę, jak liga jest wyrównana w tym sezonie i ostatnie mecze też to pokazują. Na pewno każde najbliższe spotkanie będzie dla nas najważniejsze. Rozmowy trwały szybko, bo spotkały się dwie strony, które chcą walczyć. Jakie mam pierwsze skojarzenia z AZS UMCS? Zawsze na tej hali się super ciężko grało. To był niewygodny rywal z dużym wsparciem od kibiców – stwierdził nowy opiekun biało-zielonych.
CZYTAJ TAKŻE: PGE Start Lublin z kolejną wygraną. Świetna forma
Trener przybył do lubelskiego klubu razem z Wojciechem Eljaszem-Radzikowskim (na zdjęciu, z prawej), który - wzorem poprzednich lat w Polkowicach - będzie jego pierwszym asystentem także w nowym miejscu pracy. W sztabie pozostanie ponadto Marek Lebiedziński, który pełni także funkcję koordynatora grup młodzieżowych. Wszyscy dotychczasowi członkowie kadry trenerskiej zachowali swoje stanowiska.
Po 13 kolejkach trwającego sezonu biało-zielone legitymują się ośmioma zwycięstwami i pięcioma przegranymi, co przekłada się na trzecie miejsce w tabeli krajowej elity. Druga Ślęza Wrocław ma lepszy tylko bilans zdobytych punktów. Następne ligowe starcie czeka AZS UMCS w sobotę, 18 stycznia. W swoim debiucie nowy szkoleniowiec zmierzy się w hali MOSiR imienia Zdzisława Niedzieli z czerwoną latarnią Orlen Basket Ligi Kobiet, KS Basket Bydgoszcz. – Nie ma co ukrywać, że czasu jest bardzo mało. Musimy zobaczyć, na co stać te dziewczyny, a one muszą poznać nas i nasz system, a nie jest on super łatwy. Część z tych zawodniczek miała już styczność z naszą pracą, a dla pozostałych to będą zupełnie nowe rzeczy. Mam nadzieję, że naszą rękę w grze drużyny będzie widać w play-offach i wtedy będzie łatwiej zauważyć zmiany. Mocno tutaj nikogo nie zaskoczymy. Nasze zespoły zawsze grały bardzo agresywną obronę i tego się będziemy trzymać. Przez wiele sezonów tak naprawdę to nam dawało sukcesy, to jest nasza podstawa i DNA, niezależnie od tego czy chodzi o reprezentację, czy pracę klubową. Zawsze chcemy przede wszystkim widzieć na boisku stuprocentowe zaangażowanie – powiedział trener Kowalewski.
Celem akademiczek na pozostałą część sezonu ma być wywalczenie kolejnego medalu mistrzostw Polski do klubowej gabloty. Pierwsza okazja już 23-25 stycznia w Sosnowcu. Wtedy bowiem odbędzie się turniej finałowy Pekao S.A. Pucharu Polski. Przed rokiem lublinianki dotarły do meczu o złoto, w którym przegrały z KGHM BC Polkowice. Do powtórzenia takiej sytuacji nie dojdzie na pewno, ponieważ ekipa z Dolnego Śląska wycofała się z udziału w imprezie i została zastąpiona przez PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów Wlkp.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.