reklama
reklama

PGE Start przetrwał w Warszawie. Finał na remis

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Start Lublin

PGE Start przetrwał w Warszawie. Finał na remis - Zdjęcie główne

PGE Start Lublin | foto Start Lublin

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportŚwietną pierwszą i kiepską drugą połowę rozegrali koszykarze Startu Lublin w czwartym finale Orlen Basket Ligi z Legią Warszawa. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego zdołali jednak przetrwać w hali rywali i wyrównali stan rywalizacji.
reklama

Pierwszy mecz w Warszawie zakończył się pewnym zwycięstwem Legii, która była zespołem wyraźnie lepszym. Dzięki temu to oczywiście ta drużyna prowadziła 2-1 w serii. Start walczył więc o to, by do własnej hali nie wracać z deficytem.

Pierwsze akcje spotkania były bardzo niemrawe z obu stron, a punktów wpadło naprawdę niewiele. Gra "rozbujała" się dopiero po trzech minutach, a w barwach lublinian błysnął Ousmane Drame, trafiając dwie "trójki". To dzięki niemu, a później dobrym akcjom Manu Lecomte'a udało się najpierw odrobić stratę, a później wyjść na prowadzenie. W dalszej części kwarty lublinianie grali wyraźnie lepiej od rywali i budowali przewagę, która urosła nawet do 12 punktów. Tak wysoka nie była ani razu podczas całej serii. Finalnie Legia odrobiła dwa "oczka" i skończyło się 26:16 dla czerwono-czarnych. Ci znakomicie zagrali również w drugiej kwarcie. Tempo przyspieszył Tyran De Lattibeaudiere, trafiać zaczął Tevin Brown, a dobrą dyspozycję utrzymał Lecomte. Zresztą Belg w pierwszej połowie nie miał ani jednej straty i trafił wszystkie próby przy 15 punktach na koncie. Legia nie miała na to odpowiedzi i to Start prowadził 49:35. 

reklama

Zmiana stron była dla obu zespołów dość trudna, bo w pierwszych pięciu minutach Start zdobył tylko trzy punkty, a Legia sześć. Obu zespołom nie brakowało zaangażowania i zacięcia, co przekładało się też na sporo fauli. Miejscowi zaczęli lepiej rzucać zza łuku, więc zbliżyli się do Startu na siedem "oczek". Czerwono-czarni wpadli w spory impas i rywale nadal się zbliżali. Na sam koniec kwarty znów trafili za trzy i było już tylko 60:59.

Na rozpoczęcie ostatniej kwarty Legia wyszła na prowadzenie, a Start musiał pozbierać się przede wszystkim mentalnie. Impuls "trójką" dał Drame, faule wywalczył Tevin Brown, a spod kosza trafił Courtney Ramey. Dzięki nim udawało się remisować i ponownie wychodzić na prowadzenie. To długo wynosiło cztery punkty, a problemy ze skutecznością miała Legia. Na dwie minuty przed końcem lublinianie mieli sześć punktów przewagi, a minutę później dokładnie tyle samo. Zza łuku nie trafił Andrzej Pluta, ale Start stracił piłkę i miejscowi zdobyli punkty z kontry. Później swoje pierwsze punkty z rzutów wolnych zdobył Lecomte i na 30,6 sekundy "Startowcy" byli kro od triumfu. Przypieczętowali to odbiorem w kolejnej akcji i wygrali 77:71.

reklama

W serii jest więc 2-2, a gra się do czterech zwycięstw. Kolejne spotkanie już w środę 18 czerwca o 20:30 w hali Globus. 

Legia Warszawa - PGE Start Lublin 71:77 (16:26, 19:23, 24:11, 12:17)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo