reklama
reklama

Goncalo Feio miał w Lublinie ochroniarza? "Raczej umiem się bronić"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: KK

Goncalo Feio miał w Lublinie ochroniarza? "Raczej umiem się bronić" - Zdjęcie główne

foto KK

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNiespełna rok po odejściu z Motoru Lublin trener Goncalo Feio powrócił na lubelski stadion jako szkoleniowiec innej drużyny. Portugalczyk prowadzi od 11 miesięcy warszawską Legię, która zremisowała z żółto-biało-niebieskimi po emocjonującym meczu. Jak to spotkanie podsumował 35-latek?
reklama

Mecz zakończył się wynikiem 3:3. Ostatnia bramka padła po rzucie karnym w doliczonym czasie gry. – Chciałbym pogratulować. To był piękny piłkarski wieczór. Długo czekaliście na to, macie to i dalej będziecie mieli, bo Motorowi nie grozi już spadek. Będziecie mogli wciąż marzyć i – kto wie – być może mierzyć wyżej w następnym sezonie. To dobra reklama ekstraklasy, polskiej piłki. Dwie nieźle prowadzone drużyny, z solidnymi piłkarzami. Kapitalne boisko, gratulacje. Najlepsza murawa zimowa, na jakiej graliśmy. W poniedziałek wydarzyło się coś wielkiego dla Lublina, Motoru, regionu. To, do czego doszło, to coś, o czym marzyłem, gdy byłem trenerem Motoru. To kontynuacja pracy, która do tego doprowadziła. Skupiając się na naszej drużynie – nie broniąc lepiej, nie mamy czego szukać. Nie możesz po raz kolejny jechać na wyjazd, strzelić trzy gole i stracić tyle samo. To było nasze 40. spotkanie w obecnym sezonie. Mamy bodajże 86 albo 87 zdobytych bramek, to średnia powyżej dwóch na mecz, ale bardzo rzadko zachowujemy czyste konto, bo nasz poziom bronienia nie jest odpowiedni – tak, jak poziom zarządzania boiskowymi wydarzeniami. Musimy to poprawić. Gole, które padły, były dziwne. Trzy razy prowadziliśmy i nie mogliśmy go dowieźć. Jakie mamy problemy na wyjazdach? Nasza gra w obronie na poziomie indywidualnym i reakcji grupowej, a także brak umiejętności w zarządzaniu momentami meczów, który zabrał nam naprawdę sporo punktów. Ekstraklasa to wyrównana liga, każdy może wygrać z każdym. To nie są takie rozgrywki, jak na zachodzie, gdzie czołówka zazwyczaj wygrywa. Są bardzo duże różnice między zespołami, które tutaj się zacierają, różnymi rzeczami. By wygrać na wyjeździe, musisz być szczelniejszy, lepszy taktycznie, w obronie, pod kątem zarządzania meczem. Często się mówi, że atak sprzedaje bilety, a obrona wygrywa mistrzostwa. W tej chwili nie mamy defensywy. Nie mówię o formacji, tylko obronie jako cały zespół. Czy remis to sprawiedliwy wynik? Trudne pytanie. Myślę, że ze względu na przebieg meczu, ciągle byliśmy bliżej zwycięstwa. Sądzę, że obie drużyny powinny mieć do siebie sporo pretensji pod kątem organizacji gry w obronie. To też oznacza, że były w stanie zagrozić w ofensywie. O ile jesienią przy Łazienkowskiej byliśmy zdecydowanie lepsi, co odzwierciedlił rezultat, to w Lublinie tak nie było – stwierdził Feio.

reklama

Następnie Portugalczyk spokojnie odpowiadał na pytania dotyczące główne taktyki, a także występów Legii w europejskich pucharach. Nie chciał skomentować pracy arbitra. Spore zaskoczenie wywołało pytanie redaktora Józefa Kufla z Radia Lublin, który zagaił 35-latka o to, czy to prawda, że przyjechał do Lublina z osobistą ochroną, a jeśli tak, to czy czegoś się obawia. – To nieprawda. To Legia, to duży klub. Zazwyczaj jeździmy z taką delegacją, również na europejskie puchary – to standardy, które utrzymujemy. Raczej umiem się bronić. Nie jestem tego rodzaju człowiekiem, który się za kimś chowa – przyznał szkoleniowiec warszawskiego zespołu.

Po 24. kolejkach Legia zajmuje czwarte miejsce w tabeli krajowej elity, ze stratą 10 punktów do prowadzącego Lecha. Motor plasuje się na ósmej lokacie i wywalczył jak dotąd tylko o cztery oczka mniej od ekipy z Warszawy. Do końca sezonu pozostało 10 serii spotkań. – Do końca będę wierzył w tytuł mistrzowski, ale uważam, że nie ma co za dużo o tym myśleć. Na razie trzeba skupiać się na Molde, z którym zagramy w czwartek. W niedzielę natomiast zmierzymy się z Rakowem Częstochowa. Potem jest przerwa na kadrę i mniejszy lub większy oddech. Piłka nożna, co pokazał np. poniedziałkowy mecz, oferuje nam nieprawdopodobne scenariusze, niemożliwe rzeczy, ale pod warunkiem, że się nie poddajesz, utrzymujesz standardy pracy i siłę w głowie w trudnych momentach. Jestem mocny w głowie. Muszę być pierwszym, który wierzy, ciągnie to i stać przed wami, jak nie idzie. Reakcje muszą być tylko na boisku, nie na konferencjach, bo to nie przyniesie punktów – powiedział Portugalczyk.

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Lublin24.pl - Najszybszy portal w mieście Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama