Pan Kazimierz - bohater kwarantanny z Łęcznej

Opublikowano:
Autor:

Pan Kazimierz - bohater kwarantanny z Łęcznej - Zdjęcie główne

Kazimierz, mieszkaniec Łęcznej dwa tygodnie marca spędził w parczewskich lasach, odbywając tam dobrowolną kwarantannę

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Region Przez dwa tygodnie spał w lesie w samochodzie, żeby odizolować się od rodziny. Po tym, jak Tygodnik Wspólnota Łęczyńska opisała kwarantanne łęcznianina, jego postawa stała się głośna w całym kraju.

Minęły dwa tygodnie, odkąd pan Kazimierz wrócił do domu w Łęcznej po odbytej w lasach parczewskich kwarantannie. Jego niecodzienna izolacja zwróciła uwagę mediów ogólnopolskich, takich jak Polsat czy Superekspres.

 - Nie miałem pojęcia, że to może być tak ciekawa historia, człowiek zrobił, co musiał. Przecież to nic nadzwyczajnego – mówił zdziwiony. - Są przecież ludzie, którzy poświęcają się dla innych, narażają życie, choćby lekarze.


Teraz jest przyjemniej

- Nadal mamy ogólnokrajową kwarantannę, człowiek siedzi w domu, mus to mus, jak mówią Niemcy – tłumaczy pan Kazimierz. - Domowa kwarantanna jest przynajmniej o wiele przyjemniejsza niż ta w samochodzie. Po publikacji artykułu kilku znajomych dzwoniło do mnie i gratulowało popularności, ale i wytrwałości.


Nie tęskni mi się do tego miejsca 

Na kwarantannę w lasy parczewskie pojechałem nieprzypadkowo. Jeździłem tam już wcześniej z rodziną, żeby wypocząć, przejść się na spacer. Było tam zadaszenie, stoły, gdzie mogłem zrobić kawę. Na drodze przecież stać nie można, nie chciałem wywoływać żadnych sensacji i tłumaczyć się pracownikom służby leśnej. Może po wszystkim pojadę tam z rodziną, ale nie wiadomo kiedy, bo przecież trwa narodowa kwarantanna. Na razie nie tęskni mi się do tego miejsca.


Nie przeszkadzać żonie

Teraz w wirze przedświątecznych przygotowań moje zadanie główne to nie przeszkadzać żonie. Tak więc nie wchodzę jej w paradę. W sadzie poprzycinałem drzewka, teraz będę wysyłał życzenia świąteczne, między innymi do Niemiec. No i tyle. Może na Drogę Krzyżową pojedziemy do kościoła na wieś, bo koleżanka dzwoniła, że ludzie się tak przejęli kwarantanną, że dzisiaj rano była tylko jedna osoba, ona. 


Ludzie chyba oszaleją

Wczoraj oglądaliśmy transmisję Mszy Wieczerzy Pańskiej z kościoła św. Barbary w Łęcznej. Należę co prawda do parafii św. Marii Magdaleny, ale z przyzwyczajenia zachodzę czasem i do Barbary, bo tam kiedyś mieszkaliśmy. Zwykle na święta byli u nas goście, a teraz będą tylko domownicy i też trzeba uważać, dezynfekować się. Te święta będą inne niż wszystkie. Dobrze, że u nas w Polsce jest dużo mniej zachorowań niż na przykład w Niemczech. Czuję się u nas bezpieczniej. Myślę, że jak to się skończy, to i gospodarka ruszy, każdy aż się rwie do roboty, a jak się ruszy, to ludzie chyba oszaleją.


Przypomnijmy krótko historię pana Kazimierza

W lutym podjął pracę w Niemczech, ale kiedy rozpoczęła się pandemia koronawirusa w Europie, postanowił czym prędzej wrócić do kraju. Żeby nie narażać rodziny, sam poddał się kwarantannie, dwa tygodnie marca spędził w aucie w lasach parczewskich. Przed bramą domu czekał na niego samochód z najpotrzebniejszymi artykułami. Żona zapakowała mu prowiant, koc, maszynkę turystyczną z gazem, środki dezynfekujące.

To był czas, kiedy noce były bardzo zimne, temperatura dochodziła nawet do minus ośmiu stopni. Pan Kazimierz mówił, że nie było lekko, ale nie dopuszczał innej ewentualności. Kiedy robiło się zbyt chłodno, włączał samochód, nawiew działał bardzo dobrze.

Okazało się, że w tym czasie wielu naszych rodaków przyjeżdżało, by tam odpocząć, posiedzieć przy grillu, nie zważając na środki higieny i bezpieczeństwa. W ciepły dzień można było naliczyć i 50 samochodów. W drugim tygodniu jego kwarantanny sytuacja już się zmieniła, aut było zdecydowanie mniej, ludzie w końcu zaczęli się obawiać o swoje zdrowie.

Czas w lesie to był dla niego czas przemyślenia wielu kwestii, poukładania ich sobie. Sprzyjała temu nie tylko izolacja, ale też czas Wielkiego Postu. Pan Kazimierz uważa, że to, co dzieje się, to specjalny czas rekolekcji dla całego świata i każdego człowieka. - Odczytuję to jako światowe napomnienie - mówił. Do domu wrócił 26 marca.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE