Mimo epidemii nie przerwali podróży po Europie

Opublikowano:
Autor:

Mimo epidemii nie przerwali podróży po Europie - Zdjęcie główne

Piotr i Michał mimo szalejącej pandemii nie przerwali podróży po Europie. - Świat zawsze gdzieś płonie - komentują

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Region Kiedy wyjeżdżali nic nie zapowiadało, że trafią w samo centrum epidemii. Okazuje się, że mimo systemu drastycznych zakazów i obostrzeń nikt nie zwraca uwagi na podróżujących po Włoszech i Hiszpanii turystów.

Michał Saczuk 22 l. z Siedlanowa (gm. Radzyń) i Piotr Czajka 24 l. z Lublina w połowie lutego, kiedy nie ujawniono jeszcze koronawirusa we Włoszech wyjechali w podróż po Europie.

 - Kiedy wyjeżdżaliśmy były już pierwsze zmiany w związku z wirusem, ale wtedy bardziej skupiano się na Azji, jako potencjalnym zagrożeniu, więc wyjechaliśmy zgodnie z planem - wspomina Michał.

Przed wyjazdem rzucił pracę i razem z kolegą postanowili posmakować podróży po Europie.

Do Włoch trafili na początku marca, kiedy rozwijała się już epidemia koronawirusa.

- Nie było tłumów, ale pustek też nie - mówi Michał. - W Rzymie zagęszczenie ludzi jak w Lublinie w październiku. Choć w obiektach turystycznych było już mało ludzi. Na ulicach wszystkie służby i część mieszkańców nosiła już maseczki.

 

Granice zamknięte tylko w teorii

 

Po ogłoszeniu zamknięcia włoskich granic stwierdzili, że lepiej wyjechać z tego kraju. Do granicy dojechali jednak już kilka godzin po oficjalnym zamknięciu. 

- Liczyliśmy, że dogadamy się ze służbami, że "Halo, wracamy do domku, przepuśćcie nas". Okazało się to zupełnie niepotrzebne. Granic nikt tak naprawdę w tamtym momencie nie pilnował - relacjonuje Michał.

Obawa o możliwość wjazdu do Hiszpanii, gdzie się kierowali, również okazała się nieuzasadniona. Zdecydowali się więc nie przerywać podróży.

- Przyjmiemy, co da los. Tam, gdzie obiekty turystyczne były jeszcze otwarte zwiedzaliśmy. Śpimy w vanie, którym podróżujemy. Kąpiemy się w morzu, albo jeziorach. Dokąd działały restauracje, zaglądaliśmy do nich. Teraz jedzenie można zamówić na dowóz. Mamy też zapas zapakowanej próżniowo żywności. Zresztą na bieżąco możemy zrobić zakupy w sklepach - dodaje.

 

Nikt nam nie narzuca opuszczenia Hiszpanii

Ulice w Hiszpanii opustoszały. Otwarte są tylko sklepy spożywcze. Kolejek nie ma, bo większość mieszkańców robi zakupy raz w tygodniu.

- Nikogo nie obchodzi skąd i po co tu jesteśmy. Nikt nam nie narzuca opuszczenia kraju. Kiedy wrócimy? Nie wiem, czas pokaże, ale jeszcze o tym nie myślimy. Nie boję się koronawirusa, śmierć w swoim czasie dopadnie każdego, a ja upewniam się tylko, że jak przyjdzie do mnie, to będę chociaż częściowo spełnionym człowiekiem - kończy Michał.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE