reklama
reklama

Czulent - zapach dawnych miasteczek

Opublikowano:
Autor:

Czulent - zapach dawnych miasteczek - Zdjęcie główne

czulent

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kulinaria- wyższa szkoła gotowania na gazie Czulent to świetne danie jednogarnkowe, które odgrzewać można wielokrotnie i za każdym razem jest lepsze.
reklama

Kiedyś pobożne żydowskie gospodynie przygotowywały to danie w piątek po południu i wstawiały do chlebowego pieca. Tam dochodził przez długie godziny bez udziału kucharki, która nie łamała w ten sposób nakazu święcenia szabatu. Całe miasteczka: Kock, Kazimierz, Międzyrzec, Łęczna pachniały w tym czasie mięsem, fasolą, cebulą i przyprawami.

Czulent to świetne danie jednogarnkowe, które odgrzewać można wielokrotnie i za każdym razem jest lepsze. Do przygotowania najlepszy jest tzw. garnek rzymski (taki z czerwonej kamionki), który przed użyciem należy przez pół godziny namoczyć w wodzie. Jeżeli nie mamy w szafie akurat takiego, to może być szklane naczynie do zapiekania. 

1 kg tłustej gęsiny albo wołowiny
dwie cebule, dwie marchewki, trzy średnie ziemniaki
30 dkg czerwonej fasoli
50 dkg kaszy pęczak
2 główki czosnku
6 jajek
2 litry wywaru warzywnego z przyprawami


Czerwoną fasolę przez co najmniej osiem godzin moczymy w zimnej wodzie, najlepiej pozostawić ją tak przez noc. Nie róbmy tego jednak zbyt długo - szybko może zacząć się fermentacja! Jeżeli nie mamy czasu albo ochoty, możemy użyć tej z puszki. 
Mięso kroimy w dużą kostkę, solimy i pieprzymy. Klasycznie czulent przygotowywano na gęsinie, ale może to być wołowina, nawet dość tłusta. Z oczywistych powodów nie wchodzi w grę wieprzowina. Na patelni rozgrzewamy tłuszcz. W oryginalnym przepisie jest to gęsi smalec, ale z braku użyjmy oleju słonecznikowego. Przesmażamy na nim pokrojoną w kostkę cebulę i mięso. 
Marchewkę i surowe ziemniaki kroimy w plasterki. 
A teraz już układamy całą zapiekankę: na dnie marchew i ziemniaki, potem mięso z cebulą, na to fasola i posypujemy całość hojnie kaszą pęczak. Na koniec zaś wciskamy głęboko dwie całe, nieobrane (to ważne, łupiny mają mnóstwo smaku!) główki czosnku oraz również całe, surowe, dobrze wyszorowane, jajka. 
Przygotowujemy bulion warzywny, do którego dodajemy sól, dużo ziela angielskiego i liścia laurowego oraz wszelkie inne przyprawy, jakie nam do głowy przyjdą i uznamy za stosowne: mogą to być  czarny pieprz, tymianek, szałwia, goździki, gałka muszkatołowa, a nawet cynamon. Proszę się nie dziwić: w oryginalnej kuchni żydowskiej  używano ich z wielką wyobraźnią, zwłaszcza tych o charakterze mocno korzennym. Wywaru powinno być tyle, aby przykrył nasze składniki. 
 Żydowskie gospodynie używały długo trzymającego temperaturę pieca chlebowego albo nosiły do miejskiej piekarni, dziś jesteśmy zdani na piekarnik. Wstawiamy do pieca nagrzanego do 180 stopni i przez dwie godziny zapiekamy pod przykryciem. Potem obniżamy temperaturę do 120-140 stopni i zostawiamy na całą noc. Rano mięso będzie mięciutkie, pęczak puszysty, ząbki czosnku będą rozpuszczać się w ustach... Cały weekend jedzenia...
Zbyszek Smółko

Więcej przepisów znajdziesz ( TUTAJ)

Zobacz również: Przepisy Czytelników

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama