reklama
reklama

Nie lubimy jubileuszy - wywiad z Dezerterem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Robert Grablewski

Nie lubimy jubileuszy - wywiad z Dezerterem - Zdjęcie główne

Dezerter w FK Zgrzyt | foto Robert Grablewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

IMPREZOWNIA W ubiegły piątek w Fabryce Kultury Zgrzyt grupa Dezerter zagrała fenomenalny koncert. Przed koncertem członkowie zespołu - Krzysztof Grabowski i Robert Matera - udzielili nam wywiadu. Opowiadając o niedawnym jubileuszu 40-lecia istnienia, o swoich początkach, o współczesnej Polsce. Zapraszamy do lektury.
reklama

W ubiegłym roku Dezerter obchodził rocznicę 40-lecia działalności. Czy lubicie jubileusze?
Krzysztof Grabowski, perkusja – Jeśli o mnie chodzi – bo może koledzy mają inne zdanie – to ja nie lubię jubileuszy. Nie widzę powodu aby cieszyć się z tego, że jest się starszym. Chyba nie ma w tym nic atrakcyjnego. Większym powodem do radości jest fakt, że zespół przetrwał tak długo. Jubileusz nie powinien być jakoś istotny dla zespołu. Dezerter normalnie funkcjonuje tj.: gra koncerty, nagrywa płyty, a więc jesteśmy aktywni twórczo. Więc jakby, to ciągłe przypominanie ile zespół ma lat mnie osobiście nie porusza.  
Robert Matera, wokal, gitara – Należy dodać, że ten jubileusz jest naszym pierwszym i jedynym, który obchodziliśmy jako zespół. Poczucie, że 40 lat upłynęło pod znakiem ciągłej działalności zespołu daje na pewno satysfakcję. Ale z drugiej strony jest świadomość tego, że niedługo będzie trzeba się zwijać. Niestety tak to wygląda. Mamy podobne odczucia do tych, które miał bohater serialu „Czterdziestolatek” – najlepsze już za nami.

Nie wierzę
Krzysztof Grabowski – Nie zgadzam się z przedmówcą. Wszystko przed nami i na pewno jeszcze dużo dobrego. A czy to będzie lepiej czy gorzej,
to się okaże. 

Czy dobrze zrozumiałem? Czujecie się zmęczeni?
Krzysztof Grabowski – Nie, chyba źle nas zrozumiałeś. To trochę takie żarty z naszej starości. Uważam, że pomimo swojego wieku jesteśmy w bardzo dobrej formie. W 2022 r. wydaliśmy dwie płyty, w tym jedną nowo-starą, a niedawno singla „Idi”. Wszystko co robimy, wykonujemy z wielką przyjemnością.

Czy w związku z tym, że jesteście zespołem o tak długim stażu, z wyrobioną marką, to czy jesteście jakoś faworyzowani?
Krzysztof Grabowski – Nie, to nie ma żadnego znaczenia. Organizatorzy nas nie faworyzują. A jeśli to się na coś przekłada, to najprędzej na uznanie słuchaczy. Z drugiej strony trochę szkoda, że tak nie jest. Tym bardziej, że mówimy o zespole, który funkcjonuje nieprzerwanie od 40 lat, co jak na polskie realia nie jest czymś częstym. 

Czy pamiętacie swój pierwszy koncert? 
Krzysztof Grabowski – Oczywiście, że tak. To było w 1981 r. na przełomie listopada i grudnia, tuż przed stanem wojennym. Graliśmy na Mokotowskiej Jesieni Muzycznej, w Domu Kultury przy ul. Łowickiej w Warszawie. To był coroczny przegląd młodych zespołów rockowych. Koncert finałowy miał się odbyć 14 grudnia 1981 r. ale z wiadomych przyczyn nie odbył się. 

Zaczynaliście we wczesnych latach 80-tych, jako zespół otwarcie antysystemowy. Nie kryliście się z tym. Czy obecnie waszym zdaniem są powody do buntu przeciwko systemowi?
Krzysztof Grabowski – Nieustannie są powody do buntu czy protestów. Choć właściwym stwierdzeniem będzie niezgoda na to, jak władza traktuje obywateli, jak władza traktuje kraj oraz w jaki sposób podchodzi do zagadnienia misji społecznej. Władza zajmuje się przede wszystkim sobą. A więc żeby władzę utrzymać, żeby mieć z tego jak najwięcej korzyści dla siebie. I to jest warte przypominania i nieustannego mówienia.
Bo ludzie są zagubieni. I wydaje im się – przynajmniej niektórym – że to co mówi władza to prawda.

Skąd u was taka antysystemowość? Z czego to się wzięło?
Krzysztof Grabowski – To chyba wzięło się z doświadczeń lat młodzieńczych. Kiedy wchodziliśmy w dorosłe życie okazało się, że propaganda komunistyczna sączona z radia i telewizji nie zgadza się z rzeczywistością, którą spotykaliśmy na co dzień. Ten dysonans był tak duży i tak irytujący, że wspólnie doszliśmy do wniosku, że warto o tym mówić. Bo nikt wcześniej o tym nie mówił.
Robert Matera – Można też to ująć tak, że jak zaczynaliśmy grać, to powodem do założenia zespołu było takie – z naszej strony – totalne rozdarcie. Wynikające z tego, że słyszeliśmy w mediach oficjalnych, że jest wspaniale a wychodziliśmy na ulice i widzieliśmy tą beznadziejność. Minęło 40 lat. W tym czasie zmieniały się rządy, zmienił się kraj, zmienił się świat a niektóre rzeczy się nie zmieniły.

Co się nie zmieniło?
Robert Matera – W dalszym ciągu słychać w mediach, że jest pięknie, a wychodzimy na ulice i często mam wrażenie, że jest beznadziejnie. 

Co jest największym problemem współczesnej Polski?
Robert Matera – Na pewno bezkrytycyzm, w przyjmowaniu oficjalnego przekazu informacyjnego. 
Krzysztof Grabowski – Wydaje mi się, że największym problemem jest to iż władza traktuje rządzenie jako zdobycz, jako łup, który można zagarnąć dla siebie i bezwzględnie wykorzystywać. I mam wrażenie, że to jest cel sam w sobie, a nie misja. Obsadzanie swoimi ludźmi spółek skarbu państwa, zadłużanie państwa tylko po to żeby zdobyć głosy wyborców i władzę. Jest to przerażające. Owszem zawsze tak było ale skala tego zjawiska zmieniła się w sposób kolosalny. Od czasu rządów jeszcze z epoki PRL jest to pierwszy taki rząd, który bezwzględnie wykorzystuje to, że może to robić. Bierze wszystko co tylko może. 

W tym roku wydaliście album pt. „1986” zawierający m.in. archiwalne nagrania. Czy istnieje jeszcze jakiś archiwalny materiał, który można wydać?
Krzysztof Grabowski – Na pewno nie ma materiału o bardzo dobrej jakości. To co wydaliśmy na „1986” to była ostatnia taśma, jaką mieliśmy w archiwum. 
Robert Matera – Na pewno była to jedyna taka archiwalna taśma, jaką mieliśmy. Wszystkie jak dotąd pochodziły z różnych źródeł i najczęściej były to składanki a nie materiał będący pełnoprawnym albumem. Ten materiał nagrywaliśmy na tzw. setkę czyli na żywo, bez żadnych kombinacji. Pierwotnie mieliśmy nagrać tylko dwa utwory, ale dzięki naszym staraniom nagraliśmy ich więcej, że można było wydać album. 
Krzysztof Grabowski – Nagraliśmy wtedy 8 utworów z wokalami i kilka bez wokali z myślą, że kiedyś je dogramy. Niestety parę miesięcy po tym nasz wokalista odszedł z zespołu (Skandal, przyp.red.) i nie daliśmy rady ich dograć.

Jak to jest, że teksty, które powstały lat temu 40 nadal są aktualne? Gdzie tkwi sekret tej aktualności?
Krzysztof Grabowski – Ja sobie żartuję, że teksty napisano a tylko rzeczywistość dopasowuje się do nich. To rządy i politycy dopasowują się do tych tekstów. To, że są aktualne to niestety nie najlepiej świadczy o współczesnej Polsce. I nie ma się z czego cieszyć. Oczywiście można się cieszyć, że piosenki są słuchane i rozumiane. Natomiast w kontekście szerszym, to nie jest powód do radości. 

Dawniej była instytucja cenzury. Współcześnie coraz częściej mamy do czynienia z procesami o zniesławienie, o naruszenie dóbr osobistych itp. Odnoszę wrażenie, że to współczesna forma ograniczania wypowiedzi. Co dla artysty jest łatwiejsze procesy czy instytucja cenzury?
Krzysztof Grabowski – To są nieporównywalne sytuacje. Dawniej żeby cokolwiek nagrać, to trzeba było uzyskać zgodę cenzury. Dzisiaj możesz nagrać co tylko chcesz i nikomu nie musisz tego faktu zgłaszać. Jedyne co cię może ograniczać, to kwestia wyczucia, co można powiedzieć a co nie. Są rzeczy, które można powiedzieć bardzo dosłownie tylko należy to ubrać w odpowiednie słowa. Dużo zależy od jakości słowa, bo można komuś nabluzgać. A możesz napisać to tak, że będzie ten ktoś myślał, że to same superlatywy, a potem się okazuje, że niekoniecznie. Współczesny człowiek – a w szczególności ludzie władzy – są przewrażliwieni na swoim punkcie, a jednocześnie nie mają skrupułów obrażać innych.

Powiedziałeś w jedynym z wywiadów, że współczesny punk-rock nie jest już tak buntowniczy jak dawniej. A zatem, w jakiej płaszczyźnie twórczej odnajdujesz buntowniczość dawnego punk-rocka?
Krzysztof Grabowski – Nie pamiętam już w jakim to było kontekście. Sztuka nie jedno ma imię. Wiele rzeczy można powiedzieć na różne sposoby. Można coś nagrać mocnego w przekazie, z delikatną linią melodyczną, i będzie miało to moc. A można grać mocno i ostro, a nie będzie to miało takiej siły wyrazu. Dzisiejszy punk-rock. to tak szerokie pojęcie, że bardzo trudno jest mi się do tego odnieść. Bo z jednej strony mamy siermiężny punk, który jest rozrywkowy po bardzo zaangażowany punk, mocno undergroundowy gdzie jest społeczny przekaz. 

Czy utrzymujecie kontakt z byłymi członkami zespołu? I czy był pomysł na wspólne granie?
Krzysztof Grabowski – Nie było takich planów ponieważ oni nie są już aktywni muzycznie. I robienie czegoś na siłę nie miałoby sensu. Jakoś nie przekonywała nas taka koncepcja. Nie było zapału. 

Czy gdyby przyszło ci obecnie napisać tekst piosenki „Polska złota młodzież” to czy coś byś zmienił w tekście?
Krzysztof Grabowski – Przede wszystkim nie odważyłbym się – w tym wieku, w którym jestem - pisać o młodzieży. Tą piosenkę napisałem w czasach, kiedy sam byłem młody i przez to miałem prawo do krytykowania swoich rówieśników. Dziś jestem daleko od tego i gdybym się na coś takiego porwał to wyszedłbym na idiotę. Nie poczuwam się do tego. Niech młodzi piszą o sobie. 
 
Rozmawiał Michał Grot

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama