reklama
reklama

"Ze Sławomirem Mentzenem rozumiemy się bez słów" - Rozmowa z Bartłomiejem Pejo, liderem Konfederacji na Lubelszczyźnie

Opublikowano:
Autor:

"Ze Sławomirem Mentzenem rozumiemy się bez słów" - Rozmowa z Bartłomiejem Pejo, liderem Konfederacji na Lubelszczyźnie - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
4
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Z Lublina Rozmowa z Bartłomiejem Pejo, liderem Konfederacji na Lubelszczyźnie. Konfederacja jako pierwsza ogłosiła "lokomotywy" list wyborczych.
reklama

 Konfederacja pierwsza ogłasza, kto będzie lokomotywami jej list wyborczych. Kto się na nich znajdzie?  

Kilka nazwisk na liście ogłosiliśmy 13 lipca przed lubelskim ratuszem. Mam niewątpliwy zaszczyt i odpowiedzialność być lubelską lokomotywą na liście Konfederacji. To wyzwanie, którego podejmuje się z pełną odpowiedzialnością, układając listę nazwisk i uzyskując jak najlepszy wynik lubelskiego zespołu. Dwójką będzie Rafał Mekler z Ruchu Narodowego (to przedsiębiorca z branży transportowej), a trójką profesor Zajączkowski (wykłada literaturoznawstwo na KUL). Okręg wyborczy obejmuje Lublin i powiaty: janowski, kraśnicki, lubartowski, lubelski, łęczyński, łukowski, opolski, puławski, rycki i świdnicki. W okręgu bialsko-chełmsko-zamojskim liderem będzie Witold Tumanowicz - szef sztabu wyborczego.  "Dwójka" przypadła Bogusławowi Domańskiemu (przedsiębiorca z branży zielarskiej), a "trójka" Wiktorowi Kasprzakowi (również przedsiębiorca, z branży około medycznej).  

Jacy ludzie ponadto?  

Na listach w całym kraju, ale również lubelskiej będą osoby o zróżnicowanym profilu zawodowym i społecznym, często z ogromnym doświadczeń zawodowym, osoby doskonale znające problemy przedsiębiorców, naukowcy, kandydaci otwarci na dialog z mieszkańcami. W lubelskiej 30-tce nie zabraknie również osób reprezentujących środowiska młodzieżowe.  Razem powalczymy jesienią o normalność – to prosty przekaz, ale niezwykle ważny w dzisiejszych czasach. Chcemy żyć w Polsce swobodnie, godnie i dumnie. Lubelszczyzna na to zasługuje, my wszyscy na to zasługujemy.  

Konfederacja w sondażach ma już prawie 17 % poparcia. Z czego to Pana zdaniem wynika?   

Rosnące poparcie wynika z wielu czynników, ale przede wszystkim z tego, że pozostałe partie w swoim programie są do siebie łudząco podobne. Zarówno PiS, jak i PO prześcigają się w obiecywaniu kolejnych programów socjalnych i zgadzają się np.: na klimatyczne szaleństwo z Brukseli. Mamy czasy kryzysu i wysokiej inflacji, Polacy naprawdę spoglądają na swoje portfele i widzą, że jedyną wolnorynkową i patriotyczną siłą w naszym kraju jest Konfederacja. Nasz program to po prostu powrót do normalności. Myślę, że po absurdalnym czasie pandemii wielu wyborców się z tym utożsamia.  

Czy odczuwa Pan to poparcie także w naszym regionie na podstawie rozmów z ludźmi?  

To widać zarówno w internecie, jak i w codziennych rozmowach z naszymi sympatykami, którzy podchodzą w sklepie, na stacji benzynowej i mówią „ jako jedyni mieliście rację”, życzą powodzenia jesienią, kibicują, chcą pomagać w kampanii, tych sympatii jest każdego dnia co raz więcej, to dodaje mi sił do walki o dumną i bogatą Polskę. Te sympatie widać w badaniach konkretnych grup wiekowych. Już ponad 50 % mężczyzn w przedziale 18-39 i 24% kobiet popiera nasze działania. Mają już dość, chcą zmiany, chcą normalności.  

Kampania trwa. Na początku wakacji wszystkie ważne siły polityczne zorganizowały konwencje wyborcze. Niezależny dziennikarz - Łukasz Warzecha ocenił bardzo nisko konwencje PiS, PO i Lewicy, średnio Trzeciej Drogi, a bardzo wysoko Konfederacji. Co może nam Pan opowiedzieć o tej konwencji jako jej uczestnik z pierwszych szeregów?  

Ostatnia konwencja Konfederacji to niewątpliwie jedno z największych wydarzeń w historii ideowej prawicy po 1989. Kilka tysięcy sympatyków i Konfederatów, świetna, luźna atmosfera, konwencja była nowoczesna, show w amerykańskim stylu i nie tylko Łukasz Warzecha, ale nawet nieprzychylni nam publicyści przyznają, że była najlepsza. Ale nie same efekty wizualne były siłą naszej konwencji.

Jako pierwsi przedstawiliśmy konkretny program - Konstytucję Wolności, który ma ponad 100 stron i prezentuje zarówno nasz dotychczasowy dorobek, jak i postulaty na zbliżające się, jesienne wybory.   

 

 

Jakie są jej postulaty?  

Najważniejsze postulaty to: niskie, proste podatki, dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, mieszkania tańsze o 30% i konstytucyjna ochrona gotówki. Polki i Polacy potrzebują tych diametralnych zmian, chcemy wprowadzić je niemalże natychmiast. Nasi działacze w całej Polsce po konwencji czują jeszcze większą motywację do ciężkiej pracy, jaka czeka nas przez najbliższe 3 miesiące, zgłaszają się również setki osób chcących wstąpić w nasze szeregi.   

Od kiedy Pan zna Sławomira Mentzena? Jaki to człowiek?  

Ponad 5 lat, Sławek to niezwykle przedsiębiorcza osoba, potrafił błyskawicznie zorganizować i rozwinąć kancelarię podatkową, a wcześniej prowadził m.in. kantor i sklep z bronią.

Od samego początku, kiedy współpracujemy w zarządzie rozumiemy się niemalże bez słów, stąd często posiedzenia trwają dosyć krótko, a pozostały czas możemy przeznaczyć na luźniejsze rozmowy przy ulubionym trunku.  

Wyniki sondaży pokazują, że bez Konfederacji nie da się stworzyć rządu po najbliższych wyborach. Tymczasem Wasi liderzy mówią, że nie chcą koalicji ani z PiS ani z PO. Jak to Pan nam wytłumaczy?  

Nie ma obowiązku powstania rządu w przyszłej kadencji. Może utworzyć się rząd mniejszościowy, a może w ogóle żaden rząd nie powstać i w 2024 mogą nas czekać kolejne wybory. Dla nas rząd nie jest celem, dla którego startujemy w wyborach. Chcemy realizować nasz program, jeśli znajdzie się dla niego większość w przyszłej kadencji, to świetnie, będziemy mogli wprowadzać w życie nasze pomysły, jeśli nie, to na pewno będziemy gotowi na kolejne wybory. Na pewno będziemy w przyszłej kadencji proponować różnym siłom politycznym nasze ustawy, między innymi te obniżające i upraszczające podatki, prowadzące do normalności.

Podejście Konfederacji w wielu kwestiach różni się diametralnie od PiSu i PO, patrząc właśnie na to, można również wnioskować, że te dwie ostatnie siły polityczne zawrą sojusz tylko po to, aby rządzić, co dla niektórych będzie zaskoczeniem, wtedy przeczytają nasz wywiad i powiedzą – Pejo to wizjoner, to było niemożliwe.    

Jaką siłę stanowi Konfederacja na Lubelszczyźnie?  

Jedyną rozsądną siłę – alternatywę dla partii „okrągłostołowych”, która w niektórych miastach powiatowych ma już poparcie blisko 20%, takich jak Lubartów (ponad 19%, Łęczna ponad 17%). Zresztą – ostatnie sondaże dające nam prawie 17% w skali kraju to bez kolorowania ponad 70 posłów.   Na Lubelszczyźnie od lat pracujemy ze strukturami w różnej formule nad tym, aby przekonywać mieszkańców do naszych poglądów, wyjaśniamy nasze krytyczne podejście do nadmiernych podatków, zbędnych i absurdalnych programów socjalnych, udowadniamy, że nie trzeba rozdawać pieniędzy w kolejnych programach, zabierając przy tej operacji 50% na administrację, wystarczy nie karać Polaków za ciężką pracę, wystarczy zredukować i uprościć podatki, a będzie nam się żyło zdecydowanie lepiej. Będzie nas stać na dom, dwa samochody, grilla, trawę i wakacje dwa razy w roku. Tak, to jest możliwe! Mieszkańcy Lubelszczyzny zauważyli, że PO i PIS nie różnią się w przekazie, krytykują się jedynie wzajemnie i do niczego dobrego to nie prowadzi.  

Pochodzi Pan ze Świdnika…   Tutaj się urodziłem, tu spędziłem lata młodości, doświadczenie zawodowe zdobywałem w Warszawie, odpowiadałem za rozwój największych polskich spółek branży automotive, ale w pewnym momencie uznałem, że trzeba rzucić wszystko i … wrócić do korzeni. (aut. śmiech)  

Tu się uczył Pan przedsiębiorczości?  

Od dziecka bliska jest mi przedsiębiorczość, to rodzice nauczyli mnie, że pieniądze nie biorą się z socjalu, a ciężkiej pracy. Od najmłodszych lat, patrząc na to jak pracują od rana do nocy dostrzegałem wady i zalety prywatnych inicjatyw, wtedy biznes był jeszcze stosunkowo opłacalnym zajęciem. Dzisiaj można pracować kilkanaście godzin, a i tak większość zarobionych pieniędzy zabierze nam państwo.  

Co robił Pan po powrocie na Lubelszczyznę?  

Już w pierwszych miesiącach po powrocie na Lubelszczyznę w 2014 roku zająłem się tworzeniem Strefy Aktywności Gospodarczej przy Porcie Lotniczym Lublin w Świdniku. Zarządzałem zespołem, który scalał grunty i przygotował kompleksową ofertę inwestycyjną Strefy, wychodziliśmy z nią wtedy do mniejszych, lokalnych przedsiębiorstw, ale również tych największych. Efekty widać dzisiaj – lubelskie poprawiły swoje warunki funkcjonowania, a światowe firmy otwierają placówki w Świdniku: Panattoni, Schenker, Fabryka polskich autobusów wodorowych pod marką NesoBus właściciela grupy Polsat -  Zygmunta Solorza i wiele, wiele innych. To już niebawem nie setki, a tysiące nowych miejsc pracy dla całego regionu lubelskiego. Kiedy na samym początku na komisjach i sesjach rady miasta nakłaniałem radnych do budowy dróg w powstającej strefie, niemalże pukali mi w głowę, mówili, że zwariowałem – w szczerym polu budować drogi i chodniki … Tych rozmów było wiele, a dzisiaj jestem pewien, że nikt nie żałuje tych decyzji inwestycyjnych. Udało się!  

Jest Pan samorządowcem. Co to znaczy dla Pana?  

Działalność samorządową traktuję jak misję, nadal na co dzień staram się przyśpieszać procesy administracyjne dla mieszkańców i przedsiębiorców, to my, urzędnicy jesteśmy dla nich, a nie odwrotnie. Mieszkaniec jest klientem, a nie petentem – jak to zwykło się kiedyś mawiać, niestety w niektórych urzędach pozostało to do dzisiaj. Urząd dzisiaj może funkcjonować elektronicznie i te procesy wdrażamy w świdnickim starostwie. Mieszkaniec nie musi wychodzić z domu, brać wolnego w pracy, żeby załatwić większość spraw.  

Co Pana motywuje?  

Jestem do dyspozycji mieszkańców, kilkanaście godzin dziennie pracuje z ludźmi w różnej formule, staram się rozwiązywać te problemy, które od lat leżą w przysłowiowej szufladzie. Jak się udaje to jeszcze bardziej motywuje mnie i napawa nadzieją na lepsze czasy w naszej Polsce. Jak dostanę mandat zaufania to deklaruję już teraz, że każda sprawa, nawet ta pozornie najmniejsza będzie dla mnie istotna. Wspólnie zmienimy Polskę i naszą Lubelszczyznę. Jeszcze będzie normalnie…      

Jako wicestarosta świdnicki zna Pan problemy regionu. Jakie wyzwania stoją przed Lubelszczyzną w najbliższych latach?

Podatki, podatki i jeszcze raz podatki, zarówno te centralne jak i lokalne, a co za tym idzie polska i lubelska gospodarka, brak rozwoju… Przecież na Lubelszczyźnie moglibyśmy się rozwijać 10 razy szybciej gdyby nie ucisk państwa i w mniejszym stopniu samorządu. Działalności gospodarcze są zamykane, bo przedsiębiorców dobijają podatki, opłaty, daniny, urzędnicy karzą ich za każde małe potknięcie, a to oni generują najwięcej polskiego PKB, to oni zatrudniają największe ilości pracowników, a traktowani są jak złodzieje! A samorządy jak chociażby lubelski utrudniają wjazd dostawcom do sklepów czy lokali gastronomicznych, zamykają targowiska, albo nakładają mandaty za to, że starsza pani sprzedaje rzodkiewkę i jajka na chodniku. A dlaczego ma tego nie robić, skoro ma klientów? Urzędnicy powinni się zająć poważnymi problemami, a straż miejską powinniśmy już dawno rozwiązać, to tylko obciążenie dla budżetów gminnych. Wiem, że np. w Łęcznej nikt nie zauważył, że jej nie ma. Przykłady lubelskich piekarni, które ogłosiły upadłość bo ceny prądu i gazu ich dobiły, ale to nie tylko piekarnie, te problemy dotknęły niemalże każdą gałąź gospodarki.  

Z jakimi jeszcze problemami mierzy się Lubelszczyzna?  

Lubelszczyzna mierzy się obecnie z problemem odpływu mieszkańców. Młodzi ludzie często wyjeżdżają z regionu i układają sobie życie w innych częściach Polski lub za granicą. Powoduje to, że mamy jeden z najmniejszych odsetków ludzi w wieku produkcyjnym w Polsce.  Odwrócenie tego trendu nie będzie łatwe, ale to wyzwanie, które musimy podjąć. Naszą odpowiedzią jest stworzenie dobrych warunków do działalności gospodarczej w regionie i w związku z tym pojawienie się lepiej płatnych miejsc pracy i możliwości rozwoju własnych firm. Lubelszczyzna nie należy obecnie do najbogatszych regionów polski, ale ma potencjał do szybkiego rozwoju; a taki rozwój uczyni nasz region atrakcyjnym miejscem dla ambitnych przedsiębiorczych osób, które będą mogły wrócić w rodzinne strony, albo nawet migrować z innych części Polski i rozwijać swoje kariery w naszym regionie. Jak to zrobić – chociażby zastosować taką otwartość jak opisywana przeze mnie działalność samorządowa.   Kolejnym problemem Lubelszczyzny jest niewykorzystany potencjał rozwoju. Posiadamy złoża surowców mineralnych: węgla i bursztynu kopalnego, mamy żyzne, urodzajne ziemie, wykwalifikowanych pracowników po dobrych lokalnych, ale i światowych uniwersytetach. Ważną szansę dla Lubelszczyzny jest rozwój firm z sektora IT: 

Kiedyś obiecano że Lubelszczyzna będzie polskim odpowiednikiem Silicon Valley, te obietnice można zrealizować przez tworzenie dobrych, wolnorynkowych warunków dla biznesu.

Dlaczego specjaliści mają wyjeżdżać do Warszawy, Poznania czy Krakowa jak mogliby z powodzeniem zarabiać takie pieniądze i żyć normalnie na co dzień z żoną i dziećmi w okolicy swojej pracy.  

A kwestie drogowe?  

Problemem dla regionu jest też słabe skomunikowanie. Oczywiście problem nienajlepszych połączeń z resztą Polski i Europy jest zauważalny. Od dawna jesteśmy traktowani jak Polska B. Całe szczęście dzięki inwestycjom drogowym sytuacja powoli się poprawia, ale wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Gdyby Lublin został połączony z Warszawą autentyczną szybką linią kolejową, region stałby się atrakcyjny również jako “sypialnia” dla aglomeracji Warszawskiej. Spokojne mniejsze miasta i wsie stałyby się dogodnym i przystępnym miejscem zamieszkania dla ludzi związanych zawodowo ze stolicą jeśli zadbalibyśmy o połączenia dróg lokalnych z istniejącą już S12/S17.   Jako wicestarosta staram się codziennie pracować bezpośrednio z mieszkańcami, nie zamykam się w gabinecie, często pracuje w terenie, rozmawiam poprzez komunikatory, telefonicznie, mailowo, każdy kanał komunikacji jest u mnie dostępny. W powiecie jestem odpowiedzialny właśnie m.in. za infrastrukturę drogową i inwestycje, ale również komunikację. Dobra droga, chodnik, ścieżka rowerowa – to niezwykle ważne pozycje dla mieszkańców małych gmin, wiosek – to podstawa codziennego komfortu i bezpieczeństwa, to „otwarcie na świat”.

Zabierzmy akcyzy i podatki z paliwa, tak aby było o 30-40% tańsze, wybudujmy dobre połączenia drogowe i nikt nie będzie myślał o powrocie państwowych legendarnych PKS-ów, które nie tak dawno miały jeszcze wracać na nasze drogi, oczywiście z dopłatami do ich przejazdów.

Żyjemy w XXI wieku, a mam wrażenie, że niektórzy rządzący kierują się pomysłami zaczerpniętymi z notatek swoich poprzedników rodem z PRL-u.  

Służba zdrowia?  

Służba zdrowia – naprawdę nie mogę już patrzeć i słuchać jak głównie starsze osoby narzekają na kolejki do lekarzy, niedowierzam słuchając mieszkańców, że w lubelskiej klinice czeka się na zabieg czy przyjęcie do szpitala ponad rok, a czasami i 2 lata. Ile zdrowia, a często i żyć ludzkich stracone zostało przez ten „chory system zdrowia”?

Deklaruję, że zarówno na szczeblu krajowym, ale przede wszystkim na Lubelszczyźnie zrobię wszystko aby to zmienić. Mamy na to rozwiązanie – bon zdrowotny Konfederacji.  

Jak można wykorzystać potencjał Lubelszczyzny?  

Na początku swojej drogi zawodowej nie mogłem sobie wymarzyć lepszego zajęcia – byłem pilotem wycieczek – jeździłem po świecie z grupami turystów, sam przy kolejnych podróżach zwiedzałem, poznawałem nowe kultury, przyrodę, piękno świata zarabiając przy tym całkiem niezłe pieniądze jak na młodego człowieka, ale zawsze wracałem na Lubelszczyznę i tak naprawdę odpoczywałem najlepiej na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim, Roztoczu, tutaj kilkadziesiąt kilometrów od domu. Często szukamy „cudów” natury na końcu świata, a mamy je na miejscu. Powinniśmy pielęgnować naszą lubelską zieleń, jeziora i lasy, pomniki natury, zabytki, kulturę i patriotyzm, a jednocześnie rozwijać wokół naszych walorów przedsiębiorczość, gospodarkę, to natura, nasze położenie i otoczenie może być motorem dla biznesu, dla tysięcy nowych miejsc pracy. Niestety nie wykorzystujemy odpowiednio potencjału ludzkiego i geograficznego, a także logistycznego Lubelszczyzny. Czas zmienić to podejście! 

Jakim parlamentarzystą chciałby być Bartłomiej Pejo?  

Wydawałoby się to oczywiste, ale niestety dotychczasowi, lubelscy parlamentarzyści za bardzo zaszywają się w Warszawie i zapominają o swoich stronach, a przede wszystkim problemach swoich wyborców czy sąsiadów, którzy zgłaszają im swoje codzienne sprawy. Parlamentarzysta, który dowie się o problemie powinien reagować natychmiastowo nie patrząc na to kto zgłasza się do niego z danym tematem, to wręcz Jego konstytucyjny obowiązek!

Wybierajmy mądrze jesienią, sprawdzajmy kandydatów, zastanówmy się dwa razy zanim postawimy przy kimś krzyżyk. Dajmy szanse na wykazanie się nowym posłom, nowej siły jaką jest niewątpliwie Konfederacja! Zapraszam do kontaktu już teraz, adres mailowy: biuro@pejo.pl 

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama