reklama
reklama

Organizator Lubelskiej Giełdy Staroci: Nie ma większej magii niż magia antyków

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Dominika Polonis

Organizator Lubelskiej Giełdy Staroci: Nie ma większej magii niż magia antyków - Zdjęcie główne

Elżbieta Kowalczyk z Lubelskiej Giełdy Staroci | foto Dominika Polonis

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Lublina- Wystawcy potrafią ocalić starocia od zapomnienia – mówi Elżbieta Kowalczyk, prezes Stowarzyszenia Lubelska Giełda Staroci i organizatorka tego wydarzenia w Lublinie oraz w Puławach.
reklama

Dominika Polonis: Co jest takiego w antykach, że co miesiąc są tu takie tłumy?

Elżbieta Kowalczyk: To jest magia przeszłości. Teraźniejszość idzie tak szybko do przodu, że zaczynamy się zastanawiać, gdzie ta przeszłość jest. Tutaj ją i jej piękno widać, jak na dłoni. Antyki pokazują historię ludzi, którzy żyli przed nami albo jeszcze żyją. I jest na co popatrzeć, bo tego asortymentu nie ma w sklepie. Jest tylko na targach staroci albo w muzeach jako eksponaty. Chyba to przyciąga najbardziej.

Można się zatracić w poszukiwaniu antyków?

- Tak. Jest mnóstwo pasjonatów, którzy się w tym zatracają. To jest fajne hobby. Tak naprawdę to przypadek sprawił, że zaczęłam się interesować targami staroci. Teraz, jako prezes Stowarzyszenia Lubelskiej Giełdy Staroci, nie wyobrażam sobie bez tego życia. Cały czas, jako laik, studiuję sama i douczam się o różnych przedmiotach. Każdy talerz z jakąkolwiek sygnaturą to historia i potrafię znaleźć skąd on jest, co to jest. Taki talerz to historia firmy, fabryki, całokształtu danego przedmiotu i to jest piękne. Uwielbiam to robić! Wśród wystawców są sami pasjonaci. Mówią, że nie ma większej magii niż ta na targach staroci.

Możemy mówić, że starocia wyznaczają nowy trend w kulturze Lublina?

- Tak, zdecydowanie. Wyznaczają trend, ale ludzie też wiedzą już o tej giełdzie. Osobiście prowadzę ją już 14 lat. Była najpierw na placu Wolności, na Starym Mieście, ul. Kowalskiej, a teraz jest na placu Zamkowym. Ona ewaluuje, a my cały czas poszukujemy więcej przestrzeni, bo już plac Zamkowy jest trochę za mały (śmiech). Tych wszystkich przedmiotów, wręcz muzealnych, które ludzie nie wiem jakim cudem zdobywają jest tyle, że potrzebujemy ciągle więcej miejsca. Kowalską nam już zabrali, a to jest ok. 50 stoisk. Część przedmiotów wystawcy potrafią nawet wyciągnąć ze śmietnika i ocalić od zapomnienia. Tych rzeczy już nie będzie. Wystawcy mają bardzo duży udział w tym, że te przedmioty jeszcze będą ileś czasu istniały. W dzisiejszej dobie minimalizmu zdobycie czegoś takiego fajnego, jak jest na targach to jest wisienką na torcie w mieszkaniu. Jest też coraz więcej młodych ludzi, którzy pasjonują się takimi rzeczami.

Skoro na samej ul. Kowalskiej może być 50 stoisk, ile jest wszystkich co miesiąc na placu Zamkowym?

- Sam plac Zamkowy ma około pół hektara przestrzeni. Tutaj było ponad 100 stoisk. Na chodniczkach są też takie drobne stoiska, gdzie stoją ludzie, którzy wynoszą przedmioty z domu, bo nie mają pieniędzy i też sobie handlują. Myślę, że jest to około 150 stoisk.

Co mówią kolekcjonerzy, gdy przyjeżdżają do Lublina?

- Bardzo chwalą lubelskiego klienta. Wiedzą, że taki klient zna się na rzeczy i wie co jest co. Mieszkańcy Lublina są znawcami. Wystawcy są zachwyceni. Byłaby to jednak giełda dwa albo trzy razy większa, ale nie mamy już miejsca.

Pani również sprzedawała kiedyś różne przedmioty na giełdzie. Co to było?

- Zaczynałam swoją przygodę z antykami i miałam swoje stoisko. Tak się złożyło, że musieliśmy stworzyć stowarzyszenie, a że byłam z Lublina to pewne rzeczy musiałam zorganizować. Poświęciłam swoje stoisko na rzecz organizacji całego przedsięwzięcia. 14. rok prowadzę giełdę, więc mam już jakieś doświadczenie.

Co jest obecnie modne wśród antyków?

- Hmmm… chyba trudno to określić. Są książki, kobiety lubują się w starej biżuterii, jest też porcelana. Chyba nie umiem określić co najbardziej jest modne, bo każdy tu znajdzie coś dla siebie. Są nawet stare części do pojazdów. W Lublinie nie ma takiej giełdy, a powinna być, do starych pojazdów, a przecież retro samochody też mamy.

Giełda Staroci jest cyklicznym wydarzeniem w Lublinie, ale od jakiegoś czasu również w Puławach.

- Tak. Cykliczna jest w Lublina, bo odbywa się w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, a w Puławach w każdą trzecią niedzielę miesiąca na ul. Dębińskiej 22. Ludzie mają tyle dóbr materialnych, że chcą je jakoś zbyć. Fajnie, że nie wyrzucają ich na śmieci i że je gromadzą. Nigdy nie wiadomo co komu jest potrzebne. Tu nie chodzi o jakieś wielkie pieniądze, aczkolwiek jakieś zawsze są. Zapraszam każdego kto jeszcze nie był na giełdzie. Na pewno będzie zarażony i mu się spodoba, bo to jest impreza inna od wszystkich.

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama