reklama
reklama

Lubelskie na "Marszu Wolnych Polaków". W kolejce po uścisk dłoni prezesa

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Dominika Polonis

Lubelskie na "Marszu Wolnych Polaków". W kolejce po uścisk dłoni prezesa - Zdjęcie główne

foto Dominika Polonis

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z LublinaZ naszego regionu na marsz pojechało blisko 80 autokarów.W czwartek (11 stycznia) przed Sejmem w Warszawie zorganizowana została demonstracja pod nazwą "Marsz Wolnych Polaków".
reklama

Informację o ilości autokarów podało biuro posła Przemysława Czarnka, w którym mieszkańcy mogli zapisywać się na bezpłatny wyjazd. W tłumie protestujących można było spotkać mieszkańców Łukowa, Włodawy czy Lublina. Mieszkańcy tych miast przyjechali z dużymi transparentami.

Byli też lubelscy politycy: m.in Przemysław Czarnek, Zbigniew Wojciechowski, wicemarszałek województwa lubelskiego, Sebastian Trojak (niegdyś związanego z Urzędem Marszałkowskim), czy też posłanka Magdalena Filipek-Sobczak.

"Nie darujemy im tego"

Na miejsce przyjechaliśmy ok. godziny 12:00. W centrum Warszawy, głównie w okolicach Sejmu, stało po kilkadziesiąt radiowozów policyjnych. Mundurowi kierowali ruchem pojazdów i udzielali informacji pieszym o planowanym zgromadzeniu. Kilka ulic było już całkiem wyłączonych z ruchu.

Przed Sejmem już w godzinach popołudniowych, mimo silnych opadów śniegu i kilkunastostopniowego mrozu, gromadzili się ludzie. Głównie osoby po 60. roku. Przychodzili z laskami, kulami, albo składanymi krzesełkami, aby zająć sobie miejsce blisko podestu, który został przygotowany na przemówienia polityków i zaproszonych gości. 

- Przyjechaliśmy, bo nie podoba nam się nasz rząd. Trzeba go zmienić. A jak nie zmienimy rządu to ich siłą wyciągniemy tak, jak oni to robią. Skończyło się dziadostwo. Trzeba walczyć o swoje. Wolna Polska! Nie darujemy im tego – mówi Stanisław, jeden z mieszkańców Warszawy, uczestnik protestu.

 Na protest przyjechali z całego kraju. - Przyjechaliśmy z Gdańska, z Tczewa i z Trójmiasta. Zdecydowaliśmy się tu przyjechać, żeby zaprotestować przeciwko likwidacji mediów, przeciwko rudej wrony. Uważam, że cała polityka się powinna zmienić. Ta władza nie szanuje Polaków, gnoi ich po prostu. Ich przekaz jest całkiem inny niż nasz. Ich jest kłamliwy – mówi pan Jacek, mieszkaniec Gdańska uczestniczący w proteście wraz z grupą kolegów.

Przyjezdni na protest mieli ze sobą wiele transparentów. "Precz z dyktaturą", "wolne media", "przeżyliśmy Niemca, Ruska, przeżyjemy bandę Tuska", czy też "ryża wrona orła nie pokona". Niemal każdy protestujący nawet jeśli nie miał ze sobą baneru miał dużą, biało czerwoną flagę Polski.

- Jesteśmy z Niedzicy. Przyjechaliśmy tu żeby piachu nasypać Tuskowi – stwierdza krótko pan Zdzisław, uczestnik manifestacji. 

Nie brakowało też banerów i transparentów poparcia dla zatrzymanych polityków PiS – Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. "Solidarni z Kamińskim i Wąsikiem", "wypuścić więźniów politycznych" – to te najbardziej popularne.

Pieśni religijne i modlitwa na różańcu

Protest rozpoczął się o godzinie 16:00. Już dwie godziny wcześniej rozłożona została bardzo długa flaga Polski. Z jednej jej strony stała grupa ludzi, która głośno odmawiała różaniec. Niektórzy klęczeli. Wiernym towarzyszył mężczyzna przebrany za Jezusa z banerem "ideologia gender, obca naszej polskiej kulturze i tradycji. Obudź się Polsko i powróć do Boga. Nie czekaj na gniew Boży".

- Musimy walczyć także w ten sposób, chociaż ostateczna runda musi się odbyć przy urnach wyborczych, które powinny być przez nas bardzo dokładnie pilnowane, bo jak to było w tych wyborach i referendum? Nikt nie wie. Nie postuluję nieuznawania wyniku wyborów, stwierdzam tylko, że w bardzo wielu wypadkach nie było tajności wyborów. Mogły być różne nadużycia i tu jest potrzebna ogromna mobilizacja – mówi podczas demonstracji Jarosław Kaczyński, prezes PiS.

Uczestnicy protestowali głównie przeciwko obecnej władzy. Na transparentach był między innymi premier Donald, w tym przebrany za pasiak obozu koncentracyjnego i z numerem więźnia, jak i marszałek Szymon Hołownia.

- Jesteśmy z Nowego Targu. Przyjechałem z żoną, synem i przyszłą synową. Chcemy zaprotestować przeciwko temu co się dzieje, deprawacji prawa przez obecny rząd. Chcemy wesprzeć więźniów politycznych. Mam 55 lat i nie myślałem, że dożyję takich czasów kiedy posłowie, którzy walczyli o to, żeby każdy człowiek mógł żyć spokojnie. Przeżyłem czasy, kiedy była korupcja na każdym kroku, nic się nie dało załatwić w urzędach czy gminach. Tak jest też trochę nadal. To jest plaga taka, gdzie ojciec wpycha syna czy córkę na stanowiska, a inni nie mogą się dostać na staż do urzędu czy praktykę, bo wszystko już jest obłożone. To jest sytuacja, jak w "Ranczu", gdzie wójt Kozioł ogłaszał przetarg, a z Więcławskim już się dogadał. I to wcale nie jest śmieszne – denerwuje się pan Wojciech.

Buntownicy Jarosława  

 Protestujący tak bardzo chcieli dostać się w pobliże swego prezesa, że nie przepuszczali nawet dziennikarzy. Były przepychanki. Spytaliśmy jednej z uczestniczek dlaczego nie chce się przesunąć, skoro jest obok miejsce. Chcieliśmy relacjonować to wydarzenie. - Nie przesunę, bo muszę uścisnąć rękę prezesa. Co za bezczelność na takim prawicowym proteście! – krzyczy na nas pani wyglądająca na ok. 75 lat i łapie ponownie kurczowo barierkę.

- To chyba jacyś dziennikarze z tych "niedobrych" mediów. Takich w ogóle tu nie powinni wpuszczać – denerwuje się druga uczestniczka, która w pierwszym rzędzie stała o dwóch kulach. - Odwalają tylko prywatę, sami lewacy – dodaje i przepycha nas rękami.

Obrywało się tym, którzy chcieli opuścić teren zgromadzenia. Osoby starsze blokowały laskami przejście, przepychały uczestników i krzyczeli. - Już wychodzicie? Co, znudziło się? Trzeba walczyć o Polskę. Gdzie idziecie? Nie przepuszczę Was – wykrzykiwały starsze panie.

"Więźniowie polityczni"

 Wśród zgromadzonych panowało wśród nich przekonanie, że w Polsce źle się dzieje i panuje dyktatura. Niesione przez nich transparenty i wykrzykiwane hasła jasno mówiły, że są to hasła przedwyborcze PiS i powyborcze grzane na gorąco w TVP. Nic więc dziwnego, że tak bronili swojej telewizji, którą uważali za jedyne i wiarygodne źródło informacji.

Na proteście były obecne żony zatrzymanych polityków: Roma Wąsik i Barbara Kamińska. - Pan prezydent Andrzej Duda przyjął nas, aby wysłuchać naszych próśb o pomoc w uwolnieniu naszych mężów. Pan prezydent wysłuchał nas. Będzie akt łaski i liczymy, że dzisiaj, najpóźniej jutro zobaczymy naszych mężów w domu. Ale proszę państwa, to nie koniec. My nie wiemy, kiedy oni wyjdą z więzienia - mówiła Roma Wąsik.

- Ten nasz marsz to pierwszy ważny przystanek na drodze do wielkiej zmiany. Do zmiany, która musi doprowadzić do tego, że ta władza, które tyle zniszczyła w pierwszym miesiącu, mogła odejść - mówi Mateusz Morawiecki.

Frekwencja

Rzeczniczka warszawskiego ratusza Monika Beuth w rozmowie z Onetem powiedziała, że miasto ma informacje o przyjeździe ok. 400 autokarów z uczestnikami wiecu. Urzędnicy ocenili, że w zgromadzeniu uczestniczyło ok. 35 tysięcy osób. W ocenie organizatorów demonstracji frekwencja była znacznie większa. Rafał Bochenek, rzecznik PiS, z wiecowej sceny mówił o tym, że do Warszawy przyjechało 300 tys. osób. Przekaz ten powtarzali później inni politycy PiS, mimo że Bochenek po pewnym czasie stwierdził, że protestujących było jednak 200 tysięcy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama