W ramach tarczy antyinflacyjnej 2.0 mamy zerowy VAT na żywność przez pół roku, obniżony VAT na paliwa do 8%, zniesiony podatek na gaz, a obiżony do 5% na prąd i ciepło. Rząd zapowiedział, że te obniżki będą kosztować między 15 a 20 mld zł.
Brzmi poważnie, ale na ile mamy szansę odczuć te zmiany w swoich portfelach? I czy w ogóle odczujemy?
Premier Mateusz Morawiecki uzasadniał wprowadzenie tarczy atykryzysowej tak:
"Chcemy zaprezentować Tarczę Antyinflacyjną 2.0, która ma chronić polskie rodziny i obniżyć podatki. Ona ma przede wszystkim pomóc pozostawić w portfelach Polaków jak najwięcej pieniędzy".
Eksperci twierdzą tymczasem, że konsumenci nie zauważą, że wydają mniej. Bo chociaż obniżenie VAT-u zmniejszy oczywiście koszty handlowców, to wcale nie znaczy jeszcze, że ceny muszą spaść. Byc może sklepy - zwłaszcza te mniejsze - będą upatrywały tu szansy na odrobienie różnego rodzaju strat czy też podreperowanie sytuacji, w której się obecnie znajdują. W takim wypadku ceny nie pójdą w dół, albo stanie się to to symboliczne.
Prognozy sugerują, że sklepy, które zdecydują się obniżyć ceny, raczej zrobią to tylko na części, pewnej grupie produktów. Warto podkreślić, że spadek cen nie będzie znaczący, więc wcale nie taki łatwy do odnotowania. Trzeba też zwrócić uwagę na fakt, że sklepy mogą chcieć zyskać wizerunkowo i rzeczywiście obniżyć ceny, ale w takim wypadku warto sprawdzić czy jednocześnie nie podniosły cen na inne produkty, chcąc w ten sposób w ostatecznym rozrachunku "wyjść na swoje".
Obniżenie VAT-u wpłynie dobrze na wyhamowanie dalszego wzrostu cen, to warto podkreślić. Przez jakiś czas podwyżki nie będą takie widoczne i drastyczne. I to jest właśnie efekt, którego nalezy wypatrywać bardziej niż obniżek jako takich.
Minusem tej sytuacji będzie fakt, że kiedy tarcza antyinflacyjna wygaśnie, ceny mogą szybko poszybować w górę. Trzeba być przygotowanym na skokowe podwyżki cen.
A Wy co myślicie na ten temat? Czy więcej pieniędzy zostaje w waszych portfelach?