Na brak emocji nie mogą narzekać mieszkańcy bloku przy ul. Sokolej. W miniony weekend ich niezrównoważony sąsiad dwukrotnie zmusił do interwencji kilkudziesięciu funkcjonariuszy służb mundurowych. Nie obyło się bez antyterrorystów.
Agresywny i zdesperowany
W piątkowy wieczór funkcjonariusze policji przyjechali z interwencją do agresywnego 28-latka, który dobijał się do drzwi jednego z mieszkań. Widok mundurowych wystraszył go tak bardzo, że uciekł przed nimi na dach. Stamtąd wykrzykiwał groźby o samobójstwie, pozostając niewzruszony na apele policjantów o spokój. Tymczasem teren wokół budynku zabezpieczono a na miejsce dotarła straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Dopiero specjalistom od policyjnych negocjacji udało się przekonać mężczyznę do zejścia na dół. Interwencja przedłużyła się do dwóch godzin, w ciągu których cała ulica była wyłączona z ruchu samochodowego. Po badaniach w szpitalu, gdzie stwierdzono u niego silny wpływ mieszanki leków, narkotyków i alkoholu, mężczyzna wrócił do domu.
Igrał z ogniem
Spokój przy ulicy Sokolej nie trwał jednak długo. Wczoraj wczesnym popołudniem ten sam mężczyzna uzbrojony w nóż wszczął awanturę domową. Zabarykadował się w mieszkaniu wraz ze swoją partnerką i, jak sam twierdził, z kilkoma kanistrami benzyny. Policjantom, którzy przyjechali na miejsce, groził wysadzeniem mieszkania w powietrze. W trosce o bezpieczeństwo mieszkańców bloku służby ratunkowe zostały zmuszone do odcięcia prądu i gazu. Na miejsce zostało sprowadzonych kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji, strażaków i ratowników medycznych. Tym razem starania negocjatorów nie przynosiły rezultatów. W końcu podjęto decyzję o włączenie do akcji oddziału antyterrorystów, którzy nie tracąc czasu, siłą weszli do mieszkania i obezwładnili mężczyznę. Ponownie trafił do szpitala, gdzie badany jest stan jego zdrowia psychicznego.Źródło: lublin112