W sobotę 12 września pod domami mieszkańców odbyło się spotkanie, które miało przedstawić drugą stronę konfliktu. Podczas pikiety pracownicy piekarni przedstawili swoje postulaty. Teraz mieszkańcy chcieli zabrać głos w tej sprawie.
O swojej sytuacji opowiedziała najbliższa sąsiadka piekarni, Joanna Karwowska.
Nad moim garażem znajduje się 14 kominów, z których wydobywa się biały dym. Dymi się na moją elewację, w moje okna. W nocy nie możemy ich otworzyć. Jest głośno. Tu działają maszyny. W tamtym roku składałam skargę, że na moją głowę sypie się ściana piekarni. Pan Karwowski to zignorował.
Kobieta mówiła o innych utrudnieniach. Skarżyła się na pracowników, którzy szczególnie w nocy hałasują, używają niecenzuralnych słów, śpiewają.
Tak olbrzymi zakład przemysłowy nie powinien się znajdować w sąsiedztwie domków jednorodzinnych - dodała.
O podobnych kłopotach mówił sąsiad z drugiej strony zakładu.
Od strony podwórka mam 4 okna piekarni. Tam pracują młodzi ludzie, którzy wypowiadają się nie przebierając w słowach. Nie mam na własnym podwórku żadnej prywatności. Przez hałasy nie mogę spać. Samochody, przyjeżdżające po pieczywo, robią wiele hałasu. Na blasze dachu od strony piekarni jest osad. Elewacja na piekarni jest straszna. To samo czeka mój dom - powiedział Ryszard Marciniak.
Zgromadzeni w sobotę przed swoimi domami mówili także o źle zaparkowanych samochodach, przez które nie można wyjechać z podwórek czy ulicy. Niezbędna jest wtedy interwencja policji.
Punktem zapalnym w trwającym od lat konflikcie stały się barierki. Miały zostać zamontowane przed zakładowym sklepem. Ich zadaniem miało być odgrodzenie dzieci od podjeżdżających pod sklep samochodów. Wkrótce jednak dwie barierki zniknęły, co dało samochodom wolną drogę. Mieszkańcy boją się o swoje dzieci. By zwiększyć ich bezpieczeństwo w drodze do domów po drugiej stronie zakładu, miasto ułożyło chodnik po drugiej stronie ulicy. Mieszkańcy czekają na moment, gdy piekarnia zostanie przeniesiona do podstrefy ekonomicznej w Łazach.
Od lat mówi się, że piekarnia będzie przeniesiona do podstrefy. Tu miała być mała cukiernia. Nie chcę likwidować piekarni i zabierać pracy ludziom. Chcemy, by pan Karwowski przeniósł zakład do podstrefy, a do tej pory zapewnił ludziom bezpieczeństwo. Inna piekarnia w Łukowie także miała podobny problem i została przeniesiona. Wszystkie problemy można załatwić - powiedział radny Leonard Baranowski.
O likwidacji zakładu nie mówią także inni mieszkańcy osiedla. Chcą, by ludzie mieli pracę w tak trudnych czasach. Proszą tylko o uszanowanie ich prywatności.
Cieszę się, że pan Karwowski daje ludziom pracę, ale firma się rozwija i rozrasta maksymalnie, a teren się nie powiększa - powiedział Jacek Młynarczyk.
Napięcie pomiędzy mieszkańcami a pracownikami narasta. Mieszkańcy mają nadzieję, że właściciel zakładu przyjdzie dziś na umówione spotkanie do burmistrza miasta. Chcą porozmawiać. Czy do spotkania dojdzie? Na pewno o tym Państwa poinformujemy.
Mieszkańcy chcą przeniesienia piekarni
Opublikowano:
Autor: Wioletta Ekielska
Przeczytaj również:
WiadomościMieszkańcy tzw. osiedla poetów oraz Alej Kościuszki w Łukowie odpowiedzieli na protest pracowników piekarni. Zorganizowali spotkanie z mediami, by wytłumaczyć, że nie chcą likwidacji piekarni, a jej przeniesienia.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE