- Sprawa jest
precedensowa, pierwsza, ale na pewno nie ostatnia, bo takich osób w
Polsce jest więcej - mówiła pełnomocniczka poszkodowanej. Sprawa od
sierpnia ub. r. toczy się przed Sądem Okręgowym w Lublinie, w miniony
piątek
zamknięty został przewód sądowy. Wyrok - 19 czerwca.
Rodzice wspierali antykomunistyczną partyzantkę
Dom Stefanii i Władysława Zarzyckich, rodziców Magdaleny, był
przystanią dla żołnierzy podziemia niepodległościowego. Bywali tam m.in.: Hieronim
Dekutowski ps. "Zapora", Józef Franczak ps. "Lalek", Edward Taraszkiewicz ps. "Żelazny",
Stanisław Kuchcewicz ps. "Wiktor", Zdzisław Broński ps. "Uskok", legendarny dowódca oddziałów partyzanckich na
Lubelszczyźnie. W nocy z 2 na 3 kwietnia 1949 r. gospodarstwo Zarzyckich w Kol.
Łuszczów zostało otoczone przez grupę operacyjną UB-MO-KBW. Małżeństwo zostało aresztowane i osadzone na Zamku w Lublinie.
Aresztowana była w siódmym miesiącu ciąży
Kobiecie, mimo zaawansowanej ciąży, nie oszczędzono ciężkiego
przesłuchania. Najprawdopodobniej doznane obrażenia doprowadziły do
śmierci przy przedwczesnych narodzinach córki Magdaleny w dniu 29 maja
1949
roku. Dziewczynka pierwsze dwa lata życia spędziła w wiezieniu, a
kolejnych 13 lat
w domach dziecka. Ojciec na 15 lat trafił do więzienia w Rawiczu, skąd w
stanie skrajnego wyczerpania został przedterminowo zwolniony w 1954 r.
Pięć lat po
wyjściu na wolność zmarł na zawał.
Inni czekają na swoją kolej
Magdalena Zarzycka, obecnie Prezes Stowarzyszenia Dzieci
Żołnierzy Wyklętych, w sierpniu 2018 r. pozwała państwo polskie, domagając się rekompensaty
za traumę, jaką przeżyła, przebywając przez 15 lat w miejscach odosobnienia. Dwa pierwsze
lata życia spędziła w więzieniu na Zamku w Lublinie, co, jak dowodziła, zaciążyło
na całym jej życiu. W sali rozpraw
towarzyszyli jej członkowie stowarzyszenia. Niektórzy z nich będą w przyszłości
ubiegali się o odszkodowania z tytułu krzywd związanych ze śmiercią rodzica
walczącego o wolną Polskę.
Dziecko w okresie prenatalnym "pamięta"
W sprawie wypowiedzieli się biegli sądowi. Biegły psychiatra uznał, że czas z pobytu na Zamku nie pozostał bez wpływu na psychikę poszkodowanej. Biegła psycholog oceniła z kolei, że obecne badania nad prenatalnym okresem życia dziecka wskazują, że jest ono w stanie "pamiętać" i odczuwać stres matki.
Tylko 1,5 godziny życia z matką
- Dzieciństwo to najlepszy okres w życiu, przepełniony cudowną beztroską – stwierdziła w mowie końcowej pełnomocnik Magdaleny Zarzyckiej-Redwan, mec. Anna Bufal. – Wnioskodawczyni wszystkich tych przeżyć została brutalnie pozbawiona, dlatego, że jej rodzice walczyli o niepodległy byt naszego kraju. Spędziła ze swoją mamą tylko półtorej godziny swojego życia. Została też pozbawiona poznania, czym jest uczucie łączące ojca z córką.
Ojca poznała dopiero w wieku
ośmiu lat. Sam ojciec dowiedział się o jej urodzeniu po kilku miesiącach, kiedy
przyniesiono mu do podpisania dokument o zrzeczeniu się ojcostwa, czego
oczywiście nie uczynił. Pierwsze dwa lata żyła w ciemnej celi, po której przemieszczały się szczury.
Pierwsza zabawka na więziennym spacerniaku
- Pierwszą zabawką był dla niej piasek na spacerniaku więziennym, pierwsze ubrania szyte były z prześcieradeł więziennych – wyliczała mecenas. - Cierpienia jej nie zakończyły się w momencie opuszczenia murów więziennych, umieszczona została bowiem w wielu placówkach opiekuńczo-wychowawczych, gdzie była nie tylko bita, głodzona, ale i przetrzymywana w dalece odbiegających od normy warunkach. Była także prześladowana ze względu na swoje pochodzenie - mówiła.
Według prawniczki takie placówki należało objąć nazwą "innego miejsca odosobnienia", bo za przebywanie w takiej placówce dzieciom żołnierzy wyklętych należy się odszkodowanie.
- Jak można
inaczej nazwać miejsce, gdzie dziecko jest bite, kopane do takiego stopnia, że
zostają na jego ciele blizny do końca życia? Jak można inaczej nazwać takie
miejsce, gdzie dziecko jest głodzone nawet za drobne przewinienie i
prześladowane ze względu na pochodzenie? – pytała. - Więźniowie w obecnych
czasach mają zdecydowanie lepsze warunki i są o wiele lepiej traktowani, niż to
było w przypadku małej dziewczynki.
15 milionów złotych
- Ta sytuacja wpłynęła
także na zaburzony rozwój relacji między członkami najbliższej rodziny, a
później w dorosłym życiu z dziećmi pani Magdaleny. - Ponad 70 lat konsekwencji,
jak to wycenić? – pytała mecenas. Odniosła się także do precedensowego orzeczenia
z kwietnia 2019 r. wydanego przez Sąd Okręgowy Tarnobrzegu, który
zasądził 74 tys. zł za cztery dni pozbawienia wolności. To ponad 17 tys. za dzień
pozbawienia wolności w latach 40.
Tylko dwa lata w zakres odszkodowania
Z kolei prokurator Katarzyna Matusiak stwierdziła: Gdyby zamysłem ustawodawcy było powiązanie wszystkich możliwych skutków, jakie mogły dotknąć dzieci matek osadzonych i pozbawionych wolności, to w ten sposób zostałoby to uregulowane.
Według niej odszkodowanie należy zasądzić jedynie za okres od 3 kwietnia 1949 roku do opuszczenia więzienia na Zamku Lubelskim. Nie podzieliła też stanowiska mec. Anny Bufnal i mec. Katarzyny Szybowskiej, pełnomocników wnioskodawczyni, iż placówki opiekuńcze można uznać za miejsca odosobnienia.