Dziewczyny na pewno nie mogą zaliczyć meczu finałowego z Uniwersytetem Gdańskim do najłatwiejszych. Ostatniego dnia musiały radzić sobie bez swojej nominalnej rozgrywającej Dominiki Owczarzak, która nie wystąpiła z powodów osobistych. Na pozycji numer „jeden” zastępowała ją znana z pierwszoligowych parkietów Aleksandra Kędzierska.
Taka zmiana nie przeszkodziła jednak gospodyniom turnieju w odniesieniu końcowego zwycięstwa. W pierwszej kwarcie wygrały 11:7, ale podobnie jak przeciwniczki, nie pokazały pełni swoich możliwości. Piłka często tańczyła na obręczy i nie wpadała do kosza. Gra zdecydowanie lepiej układała się w kolejnej partii. Tutaj miejscowe wypracowały sobie solidną zaliczkę przed drugą połową – 31:20.
W trzeciej odsłonie solidnie funkcjonowała lubelska defensywa. Gdańszczanki zdobyły tylko 4 punkty, a AZS UMCS utrzymał bezpieczne prowadzenie. W ataku zespół prowadziły Dominika Duraj, Aldona Morawiec oraz Olivia Szumełda-Krzycka. Przed ostatnią w tym turnieju kwartą lublinianki wygrywały 42:24. Przez 8 minut zawodniczki Uniwersytetu Gdańskiego zniwelowały trochę straty do rywalek, ale nie mogły myśleć już o odwróceniu losów spotkania. Ostatecznie AZS UMCS wygrał 53:38 i sięgnął po mistrzowskie trofeum.
Nie ma się czego przyczepić. Może poza początkiem jednego meczu. Tak poza tym, to wszystko szło raczej tak jak sobie zaplanowałyśmy. Niewątpliwie jest to dla nas duży sukces i cieszymy się z tego – przyznaje skrzydłowa z Lublina Aldona Morawiec.
Rywalki z Uniwersytetu Gdańskiego również nie były zawiedzione drugą lokatą.
Dla nas jest to na pewno ogromny sukces. Od niepamiętnych czasów jest to najwyższy wynik. Bardzo się z tego cieszymy. Myślę, że zawody stały na wysokim poziomie. Były drużyny, które grają ze sobą na co dzień, ale były też dziewczyny, które spotkały się dopiero na uczelni – ocenia koszykarka UG Karolina Formella.
Trzecie miejsce w rywalizacji kobiet wywalczyły sobie zawodniczki Uniwersytetu Warszawskiego. Dziewczyny pokonały Politechnikę Gdańską 49:34. Warszawianki w pierwszej kwarcie wypracowały sobie 10-punktową przewagę, którą musiały utrzymać już do końca. To im się udało i po końcowym gwizdku mogły cieszyć się z wygranej.
Walczyłyśmy o pierwsza „czwórkę”. Niestety, po takim układzie trafiłyśmy w półfinale na Lublin, który okazał się dla nas za silny. Było blisko, ale niestety nam się nie udało. Mierzyłyśmy jednak w pierwszą „czwórkę” i trzecie miejsce jest dobre – podkreśla reprezentantka UW Anna Pawłowska.
Ostatnie spotkanie na tegorocznych AMP-ach było dla podopiecznych Przemysława Łuszczewskiego tylko formalnością. Czterech ligowych zawodników AGH Kraków oraz trener Wojciech Bychawski wrócili do Małopolski na mecze finałowe II ligi z Polonią Leszno. Na parkiecie nie pojawili się Tomasz Zych, Maciej Maj, Damian Kalinowski i Michał Borówka, którzy stanowili o sile zespołu. Dlatego krakowianie przystępowali do tego pojedynku mocno osłabieni.
I tak w pierwszej kwarcie zawodnicy z Lublina urządzili sobie prawdziwą strzelnicę – trafili 8 „trójek” na 11 celnych rzutów. Krakowianie nie mogli niczym odpowiedzieć, ale nie złożyli broni i próbowali odpowiadać trafieniami zza łuku. Ta sztuka udała im się dwukrotnie. Po 10 minutach gospodarze prowadzili już 30:11. W następnych odsłonach kolejni gracze z AZS UMCS dopisywali się do listy strzelców. Panowie grali na dużym luzie i nie mieli problemów z umieszczaniem piłki w obręczy.
Do przerwy był 54:22 na ich korzyść. Do końca spotkania oglądaliśmy już niemal wyłącznie graczy rezerwowych. Trener Przemysław Łuszczewski wykorzystał całą rotację w tym pojedynku. Przez to tempo spotkania nieco spadło, ale prowadzenie lubelskich akademików było nie zagrożone. Po pół godzinie gry wygrywali 69:43, a po ostatnim gwizdku 92:50. Pewnie sięgnęli po złote medale pokonując AGH Kraków.
Taka wyszła sytuacja, że chłopaki z AGH musieli wrócić na rozgrywki Ii ligi, ale mimo wszystko daliśmy z siebie wszystko. Pokazaliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem. Troszeczkę się zrewanżowaliśmy za II ligę. Tak bywa. Spróbujemy za rok, a teraz się cieszymy z tego sukcesu – podkreśla reprezentant zwycięskiej drużyny Bartłomiej Karolak.
Koszykarze AGH, pomimo że w finale nie mogli pokazać swojego pełnego arsenału, zaliczają tegoroczne AMP-y do udanych.
Trzeba pamiętać, że przyjechaliśmy bardzo zmęczeni po playoffowych meczach. Ostatnio graliśmy w środę w Kołobrzegu. Bezpośrednio przyjechaliśmy do Lublina. Drugie miejsce w ogólnej klasyfikacji i pierwsze miejsce w uczelniach technicznych, to jest największy sukces w historii naszej uczelni – wyjaśnia Andrzej Urban z AGH Kraków.
Uczelnia Łazarskiego w Warszawie po porażce z Lublinem postawiła sobie za cel zdobycie brązowego medalu. Na drodze stanęli im ubiegłoroczni triumfatorzy imprezy – AWF Katowice. Warszawianie wygrali chociaż w końcówce musieli się mocno bronić. Po 10 minutach prowadzili 25:7, ale z biegiem czasu ta przewaga topniała w oczach. W ostatniej kwarcie katowiczanie zniwelowali straty nawet do 3 punktów, ale niewykorzystane sytuacje nie pozwoliły im wyrównać stanu rywalizacji. Uczelnia Łazarskiego w Warszawie wygrała 72:67 z AWF Katowice.
W półfinale zagraliśmy z ekipą z Lublina. Z nimi grało nam się naprawdę ciężko. Mimo tej porażki, cieszymy się z tego, że mamy trzecie miejsce. To jest dla nas duże osiągnięcie. Do tego pierwsze miejsce w uczelniach prywatnych, które również jest dla nas ogromnym sukcesem – mówi zawodnik Uczelni Łazarskiego w Warszawie Michał Wojtyński.
\"Pierwsza Trójka\" AMP w koszykówce kobiet:
- Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
- Uniwersytet Gdański
- Uniwersytet Warszawski
MVP turnieju AMP – Marta Jujka (UMCS Lublin)
Najlepiej punktująca zawodniczka finałów AMP – Olivia Szumełda-Krzycka (UMCS Lublin)
\"Pierwsza Trójka\" AMP w koszykówce mężczyzn:
- Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie
- Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie
- Uczelnia Łazarskiego w Warszawie
MVP turnieju AMP – Robert Kolka (AGH Kraków)
Najlepiej punktujący zawodnik finałów AMP – Rafał Zgłobicki (UJ Kraków)