Jak wyglądał okres "pandemiczny" w Budowlanych Lublin?
- Byliśmy mocno zawiedzeni zaistniałą sytuacją i zakończeniem rozgrywek (Budowlani zajęli przedostatnie miejsce w Ekstralidze - przyp. red.). Wszystko wskazywało na to, że byliśmy dobrze przygotowani do tego, by zagrać rundę wiosenną w Ekstralidze z korzystnymi dla siebie wynikami. Wiem, jak zawodnicy pracowali, jakie mieli swoje motywacje. Dlatego żałujemy, że nie udało się dograć sezonu do końca. Czas pandemii wykorzystaliśmy pracowicie pod kątem treningów, ale też sytuacji organizacyjnej. Pozyskaliśmy zawodników z zagranicy, to wymagało wielu działań, które łatwe nie były.
Macie podwójną motywację, przystępując do nowego sezonu, biorąc pod uwagę niedosyt po przedwcześnie przerwanych rozgrywkach, w których zajęliście przedostatnie miejsce?
- Kluczowe wydarzenie tego roku dla naszego klubu, to podpisanie umowy ze sponsorem strategicznym, firmą Edach. Od tego wszystko się zaczęło. Mamy wobec siebie pewne zobowiązania, które będziemy realizować. Umowa jest wieloletnia, ale oczywiście zakłada etapowość. Jednym z tych etapów jest podnoszenie poziomu sportowego. Z jaką pozycją wylądujemy w tym sezonie, to jest sprawa otwarta. Boisko rugbowe bardzo dużo weryfikuje. Jako sztab szkoleniowy i działacze klubu jesteśmy dobrej myśli przed nowym sezonem.
Pozyskanie sponsora strategicznego, firmy Edach, to przełomowy moment w całej historii klubu?
- Środki, które idą za naszą umową, to jest oczywista sprawa. Bardzo nas jednak cieszy też pełne zrozumienie ze strony sponsora tego, co my chcemy zrobić w klubie. I w jakim czasie możemy to realizować. Co więcej, sponsor mocno włącza się w wspomaganie działań związanych ze szkoleniem młodzieży.
Do drużyny dołączyli nowi gracze z zagranicy. Macie Brytyjczyków, Bułgara, zawodników z Zimbabwe. Jak wyglądają kulisy zakontraktowania takich wzmocnień do klubu rugby w Polsce?
- Nie mieliśmy dotychczas zbyt wielu doświadczeń związanych ze ściąganiem do klubu zawodników na wysokim poziomie z zagranicy. Do tej pory posiłkowaliśmy się jedynie rugbystami zza wschodniej granicy: Ukraińcami, Gruzinami. Zakontraktowanie tych zawodników, których sprowadziliśmy teraz do klubu, to znacznie bardziej skomplikowane przedsięwzięcie. Okazało się jednak, że przy odrobinie dobrej woli można zrobić wszystko. Dużą pomocą w tej sprawie był dla nas lublinianin Jacek Jasiński. On na co dzień mieszka w Szczecinie i tam zajmuje się rugby, ale za pośrednictwem swoich kontaktów wsparł nas w poszukiwaniach nowych graczy.
Ci zawodnicy mają wzmocnić pierwszy skład Budowlanych Lublin?
- Zdecydowanie tak. Bardzo brakowało nam zawodnika na pozycję łącznika ataku, czyli osoby zarządzającej grą. Od gracza tej pozycji poiwnno się zaczynać wiele akcji zespołu. W skrócie: to człowiek, który rozdaje piłki, zarówno ręką, jak i nogą. Wszystko wskazuje na to, że pozyskaliśmy takiego zawodnika. To Brytyjczyk Daniel Tomanek, ale pochodzenia polskiego. Jego dziadkowie wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, jego rodzice i on urodzili się na Wyspach. Historia zatoczyła w jego przypadku koło. Najbliższy sezon spędzi w Lublinie.
Pozyskanie nowych zawodników umożliwiła umowa ze sponsorem strategicznym?
- Sytuacja finansowa klubu po podpisaniu umowy ze sponsorem zezwala nam na takie działania. Mogliśmy pomyśleć o wzocnieniach także dzięki zapewnieniom od miasta Lublin, które też jest jednym z naszych głównych sponsorów.
W co mierzycie w tym sezonie Ekstraligi rugby?
- Plany trzeba robić ambitne. Nie myślimy jeszcze o medalu, ale jednak chcielibyśmy zająć miejsce w pierwszej czwórce Ekstraligi. Mając takie ambicje nie możemy sobie pozwolić na żadne kalkulacje. Nie możemy odpuszczać, nawet w starciach ze zdecydowanymi faworytami. Mamy jednocześnie pełną świadomość, że inne kluby też nie próżnują. Rywale też mają swoje pomysły na wzmocnienia drużyn. Najbliższy sezon zapowiada się bardzo ciekawie.