ROZMOWA Z Wiktorią Duchnowską, zawodniczką Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
Trudno opisać emocje!
Jak ocenisz pierwszy sezon w barwach Pszczółki?- Sezon oceniam jako udany! Czwarte miejsce i zgarnięcie paru minut na ekstraklasowym parkiecie w premierowym roku był dla mnie dużym przeżycie.
Czujesz się lepszą zawodniczką niż przed przyjściem do ekipy z Lublin?
- Myślę, że tak. Bycie częścią tej drużyny było dla mnie ogromnym przeskokiem i zbiorem doświadczeń.
Na jakim kierunku będziesz się uczyła?
- Po wakacjach chcę zacząć studia na kierunku pedagogiki.
Kilka dni temu okazało się, że umowa z Tobą będzie przedłużona. Spodziewałaś się tego?
- Przed przyjściem do klubu rozmawiałam z trenerem i podjęliśmy decyzję o dłuższej współpracy. Jak widać, umowa została utrzymana.
W międzyczasie miałaś inne oferty? A może szukałaś sobie innego klubu?
- Nie było takiej potrzeby.
Jakie emocje towarzyszyły Tobie przed pierwszym spotkaniem na najwyższym poziomie rozgrywkowy w kraju?
- Emocje były ogromne. Naprawdę. Trudno to opisać. Było to połączenie ekscytacji ze strachem. Na pewno pozytywne!
Dało się odczuć przeskok z I ligi do EBLK?
- Oczywiście. Przeskok był wielki. Poziom gry, podejście do treningów i profesjonalizm dziewczyn to coś, czego wcześniej aż tak nie doświadczyłam.
Gdzie spędziłaś ostatnie tygodnie?
- Ostatnie tygodnie spędziłam w domu, z rodziną i przyjaciółmi.
Jak radziłaś sobie w czasach koronawirusa?
- Starałam się zajmować jakoś wolny czas, wymyślać nowe zadania, biegać, ćwiczyć.
Odkryłaś nowe talenty?
- Może talentem bym tego nie nazwała, ale nauczyłam się układać kostkę rubika i żonglować haha
Kiedy wracasz do Lublina?
- Do Lublina wracam na sezon przygotowawczy.
Które z miejsc w tym mieście są najlepsze do spędzania wolnego czasu?
- Myślę, że warto wybrać się na spacer po starym mieście, a dla głodomorów polecam restauracje Św. Michała oraz kawiarnię Bosko.